"Trzeba wymienić to pokolenie emerytów politycznych, którzy nami rządzą, na prawdziwe elity polityczne, na ludzi, którzy odzyskają to państwo dla siebie i sprawią, że to państwo będzie nam służyć" - powiedział Wilk. Kandydat pokreślił, że polskie państwo zamiast służyć ludziom, praktycznie służy samemu sobie. "Czterech Polaków utrzymuje piątego z budżetówki, zatrudnionego w sferze budżetowej, nie licząc emerytów. W Polsce mamy ponad trzy miliony ludzi zatrudnionych w szeroko rozumianej budżetówce na mniej więcej 16 milionów pracujących ludzi. Czterech Polaków idzie tak sobie przez życie i niesie w lektyce piątego" - mówił. Kandydat Kongresu Nowej Prawicy zapewnił, że jemu w działalności publicznej nie chodzi o władzę, ale służenie ludziom. "Polska nie jest krajem dla młodych ludzi. Ci polityczni emeryci urządzili sobie kraj w ten sposób, żeby im było dobrze. Ale niestety to jest obóz pracy dla młodych ludzi, więc oni z niego uciekają. My musimy zrobić, żeby Polska stała się krajem dla młodych ludzi. Musimy postawić na młodą Polskę" - podkreślił. Zdaniem Wilka w Polsce konieczna jest zmiana pokoleniowa. "W partii takiej jak moja, są takie kadry, ludzie, którzy są w stanie odpowiedzialność za ten kraj przejąć. Mamy ludzi wykształconych, przedsiębiorczych, którzy potrafią samodzielnie prowadzić swoją działalność, którzy mają swój na biznes, nie boją się brać sprawy w swoje ręce. Tacy ludzi są nam potrzebni" - mówił Wilk. W ocenie kandydata trwająca kampania wyborcza to jedno wielkie zakłamanie, porusza się tematy zastępcze. "Mówi się o in vitro, konwencji antyprzemocowej, przejeździe motocyklistów przez Polskę, o tego typu rzeczach. Kogo to interesuje?" - pytał. Jako prawdziwe problemy, o których powinno się w kampanii mówić, wskazał m.in. oczekiwanie kilkudziesięciu tysięcy sierot na adopcję czy przewlekłość procesów sądowych.