Ponad pół tysiąca firm, tyle samo podejrzanych osób, straty budżetu państwa sięgające kilkudziesięciu milionów złotych - to obraz ujawnionej przez reporterów RMF afery złomowej. Prokuratura krajowa, która sprawą zajęła się po interwencji reporterów, po miesiącu pracy oszacowała wreszcie skalę zjawiska. Dziennikarze ustalili, że w kraju toczy się kilka śledztw, m.in. w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Warszawie i Krakowie. Postawione zarzuty dotyczą m.in. prania brudnych pieniędzy, działalności w zorganizowanej grupie przestępczej, fałszowania dokumentów oraz przestępstw podatkowych. Teraz z uwagi na wielkość sprawa zostanie przekazana aż dwóm prokuraturom. "Złomiarzy" będą zatem prześwietlać albo krakowscy, albo gdańscy śledczy. Wybór jest nieprzypadkowy, bo jak mówi wiceminister sprawiedliwości, Janusz Kaczmarek, właśnie w tych dwóch miastach skala zjawiska jest największa: Tylko w Małopolsce - jak udało się ustalić - przez blisko 70 firm-widm przepuszczono ponad 50 milionów złotych. Drugie tyle państwo straciło wskutek działalności firm złomiarskich na Śląsku. Krakowska prokuratura już postawiła zarzuty zorganizowanej grupie przestępczej. Podejrzanych jest na razie 30 osób, ale to dopiero początek śledztwa. Te liczby mogą się jeszcze nawet potroić. Do tej pory nad sprawą pracował tylko jeden prokurator, a pomagało mu dwóch policjantów. Kiedy śledztwa zostaną połączone, jest szansa, że sprawie przyjrzy się kilku prokuratorów i kilkunastu policjantów. Posłuchaj: Mafia złomowa narodziła się z mafii paliwowej - to najbardziej prawdopodobna z hipotez śledztwa. Taki wniosek można wysunąć, gdyż w obu aferach pojawiają się te same nazwiska. Według informacji dziennikarzy RMF, pieniądze zarobione na obrocie paliwami zapoczątkowały nowy nielegalny biznes. Setki fikcyjnych spółek mogły legalizować miliony złotych pochodzące z działalności paliwowej mafii. Jeden z podejrzanych wystawił aż 900 faktur na kwotę 58 milionów złotych. Sprawę relacjonują Marek Balawajder i Roman Osica z RMF: