Według policji, w demonstracji wzięło udział ponad 300 osób. Uczestnicy wznosili okrzyki: "Hańba", "Suwerenność nie na sprzedaż", "Precz z Brukselską okupacją", "Sprzedawczyki", "Targowica". - Gdyby Traktat Lizboński był zwykłym traktatem, nie protestowalibyśmy przeciwko jego ratyfikacji, ale nie jest on zwyczajnym traktatem. Na jego mocy Polska straci niepodległość - mówił podczas manifestacji pod Sejmem lider UPR Stanisław Michalkiewicz. Jego zdaniem, skutkiem ratyfikacji traktatu będzie przyłączenie Polski - jako części składowej - do "nowego państwa o nazwie Unia Europejska". - Nigdy jeszcze cześć składowa jakiegoś państwa nie zachowała niepodległości - podkreślił. W opinii Michalkiewicza głosowanie za ratyfikacją traktatu przez posłów będzie oznaczało złamanie przez nich przysięgi, w której ślubowali m.in "rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu oraz "strzec suwerenności i interesów Państwa". Jak ocenił, wystarczyłoby żeby klub parlamentarny PiS wstrzymał się od głosu w tej sprawie. - Niepodległość Polski zostałby w ten sposób zachowana - dodał. Liderzy LPR i UPR podkreślali, że decyzja o ratyfikacji będzie testem dla wiarygodności PiS w walce o polski interes narodowy. Zdaniem polityków obu ugrupowań zarówno prezydent , jak i premier zapowiadali w kampanii wyborczej, że to właśnie oni bronią interesu narodowego Polski, który - według LPR i UPR - jest sprzeczny z planowanym przyjęciem traktatu. W środę Sejm debatuje nad rządowym projektem ustawy o ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Podzielony w kwestii ratyfikacji jest klub PiS. PiS zapowiedziało, że zgłosi w formie poprawki własny projekt ustawy wyrażającej zgodę na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. PiS chce gwarancji, że zmiana zapisów traktatu będzie wymagała szerokiej zgody politycznej: parlamentu, prezydenta i rządu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie odpowiedział w środę jednoznacznie na pytanie, czy PiS uzależnia zagłosowanie za ratyfikacją Traktatu od poparcia swojej poprawki. Jak dodał, jeżeli Sejm odrzuci propozycję jego klubu, PiS będzie musiało się jednak "bardzo poważnie zastanowić o co tutaj chodzi". W opinii Michalkiewicza, środa jest testem wiarygodności dla PiS. - Zarówno pan prezydent Lech Kaczyński, jak i premier Jarosław Kaczyński w kampanii wyborczej zapowiadali, że to oni bronią interesu narodowego. Dzisiaj będziemy mogli się przekonać, jak to wygląda naprawdę - mówił. - Dzisiaj sprawdzimy czy posłowie i senatorowie pójdą w ślady Tadeusza Rejtana czy Adama Łodzi Ponińskiego - dodał. Uczestnicy manifestacji odczytali apel o przeprowadzenie referendum w sprawie Traktatu - autorstwa uczestnika wydarzeń Marca 68' Bogdana Czajkowskiego, który nie przyjął w zeszłym tygodniu odznaczenia od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Stoimy przed krokiem na drodze do utraty niepodległości - wówczas zapisze się (prezydent Lech Kaczyński) w historii jako ostatni prezydent niepodległej Polski. Niech Bóg zachowa go od tej hańby! I wszystkich posłów, którzy właśnie obradują w Sejmie!" - napisał Czajkowski. Przedstawiciele UPR przygotowali "dyplom im. Adama Łodzi-Ponińskiego", marszałka Sejmu rozbiorowego z lat 1773-75, dla marszałka Bronisława Komorowskiego. - Dla przemyślenia czy warto rezygnować z niepodległości Polski, swojego nazwiska, honoru i przysięgi, którą złożył przed Bogiem i historią - uzasadniali.