Dowództwo Operacyjne RSZ we wtorek rano informowało o zaobserwowaniu "intensywnej aktywności lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, która związana jest z wykonywaniem uderzeń na terytorium Ukrainy". Zdecydowano się na poderwanie czterech maszyn - dwa amerykańskie myśliwce wystartowały z bazy w Łasku o godz. 5:45. Następnie, z bazy w Krzesinach 30 minut później wystartowała para polskich myśliwców. - Nie jest to odmienna procedura od stosowanej zazwyczaj przy takiej aktywności - przekazał w rozmowie z Interią rzecznik prasowy Dowództwa ppłk Jacek Goryszewski. Dodał, że "zapadła decyzja, aby otwarcie informować, że są takie działania". "Ostrzegamy, że działalność polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej może wiązać się z występowaniem podwyższonego poziomu hałasu, zwłaszcza we wschodnim obszarze kraju" - czytamy w komunikacie Dowództwa. Po godz. 10 Dowództwo poinformowało o zmniejszeniu poziomu zagrożenia i powrocie maszyn do baz. "Wojsko Polskie na bieżąco monitoruje sytuację na terytorium Ukrainy i pozostaje w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej" - zapewniono w komunikacie. Zmasowany atak Rosji na Kijów Na całej Ukrainie we wtorek rano trwa alarm przeciwlotniczy, wojsko rosyjskie zaatakowało m.in. Kijów i Charków. W miastach słychać eksplozje - informują media i lokalne władze. W Kijowie doszło do pożarów, w kilku dzielnicach spadły odłamki rakiet - przekazał mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko. Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy przekazało, że w stronę Kijowa wystrzelono kilka pocisków hipersonicznych Ch-47M2 Kindżał. Wcześniej informowano, że w stronę Ukrainy zmierza 16 rosyjskich bombowców strategicznych uzbrojonych w rakiety. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!