Według niego prokuratura zbada, czy są podstawy do przyjęcia, że popełniono przestępstwo czynnej napaści na prezydenta (za co grozi do 5 lat więzienia) lub wymuszenia przemocą określonego zachowania się - za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności. W niedzielę po południu w Gruzji konwój samochodów z prezydentami Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. W pobliżu rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Kolumna samochodów miała jechać z lotniska w Tbilisi do jednego z osiedli przy granicy z Osetią Płd. Po incydencie prezydenci wrócili bezpiecznie do Tbilisi. Prezydent Kaczyński jeszcze w Gruzji pytany, z czego wnosi, iż to Rosjanie oddali strzały, odpowiadał, że stwierdził to po ich okrzykach w języku rosyjskim, i że od dawna słyszał od prezydenta Gruzji oraz z innych źródeł, że w tym miejscu są rosyjskie posterunki, że Rosjanie się z tej okolicy nie wycofali. - Prowadzimy czynności sprawdzające. Planujemy zwrócić się do Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Biura Ochrony Rządu o materiały mogące okazać się pomocnymi w naszym postępowaniu - powiedział prokurator Martyniuk. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow informacje o ostrzelaniu z terytorium Osetii Płd. kolumny samochodowej z prezydentami Polski i Gruzji określił mianem prowokacji, która jego zdaniem mogła być częścią planu zdyskredytowania Rosji i jej sojuszników w separatystycznych regionach Gruzji. Przebywający w Białymstoku minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski powiedział, że prokuratura musi zaczekać na oficjalne materiały z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Wydarzenie działo się poza granicami kraju, więc znacznie trudniej dotrzeć do materiałów, ale ponieważ w tym wypadku, ewentualnie, istnieje możliwość popełnienia przestępstwa, prokuratura podjęła już stosowne kroki" - dodał minister. W jego ocenie, "wydarzenie jest dość niejasne". - Nie wiadomo do końca, czy te strzały oddano w kierunku konwoju, czy to były strzały w górę, jakie było realne zagrożenie, czy konwój pojechał drogą planowaną, czy nie planowaną, czy zmieniono trasę. To są pytania do prokuratury, prokuratura tym będzie musiała się zająć - dodał Ćwiąkalski na antenie publicznego Radia Białystok.