Decyzją sądu Trawny musi zapłacić 99 tys. zł kosztów sądowych. Początkowo obywatelka Niemiec była zwolniona z wpisu sądowego czyli opłaty za założenie sprawy, bo - jak tłumaczyła - jej sytuacja materialna jest zła. W trakcie procesu wyszło jednak na jaw, że część odzyskanych wcześniej nieruchomości na Mazurach Trawny sprzedała, inkasując ok. 300 tys. zł. Dlatego sąd obciążył ją kosztami wpisu. Sędzia Juliusz Ciejek podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że ówczesna Rada Państwa w latach 60. czy 70. (ubiegłego wieku) nie wydawała aktów prawnych utraty obywatelstwa osobom, który wyjechały do Niemiec, więc wywłaszczenie Trawny z jej majątku było bezprawne. - Agnes Trawny posiada zarówno obywatelstwo polskie, jak i niemieckie. To nie jest sprawa Niemki przeciw Polsce - zaznaczył sędzia. Wyjaśnił też, że sąd musiał ustalić od jakiego momentu Trawny mogła ubiegać się o zwrot swego pozostawionego na Mazurach mienia. Wyjaśnił, że mogłaby się ubiegać, gdy pierwszy raz przyjechała w latach 70. na wakacje, ale - jak podkreślił - znając ówczesną strukturę sądową i realia nie miałaby szans na odszkodowanie. Zdaniem sądu, Trawny mogła więc wystąpić z roszczeniem w 1989 roku. Przyjęto jednak najkorzystniejszą dla niej wersję, czyli wniesienie roszczenia w roku 1993. Zatem biorąc pod uwagę 10-letni okres przedawnienia, termin ten upłynął w 2003 roku - uznał sąd. Jego zdaniem, skarb państwa - reprezentowany przez Prokuratorię Generalną - podnosząc jako powód oddalenia pozwu przedawnienie nie nadużył zasady współżycia społecznego. Zdaniem sądu powódka mogła się ubiegać o odszkodowanie wcześniej, ponieważ przyjeżdżając regularnie do Polski wiedziała, co się dzieje z jej ziemią. - Sąd okręgowy w Olsztynie nie kierował się - jak to czasem pojawiało w ustach niektórych osób pojawiających w mediach na ten temat - poczuciem patriotyzmu rozumianym jako ochrona interesów "naszych przeciwko cudzym". W ocenie sądu tego typu określenia byłyby dla sądu obelżywe. W ocenie sądu patriotyzm polega na wydawaniu sprawiedliwych wyroków, żeby nie musieć się ich wstydzić za 2, 5 lub 10 lat - powiedział sędzia Ciejek. - Te słowa kieruje do przedstawicieli mediów, którzy żyją ze słowa i równie dobrze wiedzą, że słowo potrafi zabić nawet po latach - dodał. Odnosząc się właśnie do sprawy Agnes Trawny premier mówił w lipcu, że obowiązkiem sądów jest działanie zgodnie z polską racją stanu i polskim interesem narodowym. 68-letnia obywatelka Niemiec domagała się od Skarbu Państwa 1,5 mln zł, a od gminy Jedwabno 1 mln zł. Agnes Trawny - mieszkająca na Mazurach do połowy lat 70. - otrzymała w 1970 roku jako ojcowiznę działki w Nartach i Witkówku o łącznej powierzchni 59 ha. Gdy w 1977 r. wyjechała na stałe do Niemiec, ówczesny naczelnik gminy Jedwabno wydał decyzję o przejściu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa. Na mocy wyroku Sądu Najwyższego w 2005 roku Trawny odzyskała część nieruchomości, czyli gospodarstwo rolne w Nartach. Przed sądem Trawny domagała się odszkodowania za pozostałe grunty, przejęte od Skarbu Państwa przez gminę, która podzieliła je na 32 działki i sprzedała nabywcom. Wójt gminy Jedwabno Włodzimierz Budny powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że czuje ulgę. - Być może powstrzyma to inne osoby domagające się odszkodowań od skarbu państwa. Podobnych spraw w mojej gminie dotyczących roszczeń czy zwrotu mienia jest 7 - powiedział Budny. Po ogłoszeniu wyroku LPR zorganizowała przed olsztyńskim sądem happening. Kilku mężczyzn ubranych w historyczne stroje żołnierzy niemieckiego Wehrmachtu obaliło polski szlaban graniczny, co miało być nawiązaniem do wydarzeń z 1 września 1939 roku. - Sam wyrok może nas zadowalać, choć uzasadnienie całkowicie opiera się o przedawnienie roszczeń. Musimy zdawać sobie sprawę, że w tej pierwszej kwestii sąd najwyższy wydał bardzo precedensowy wyrok. Powoduje on, że ci, którzy składają roszczenia - byli obywatele Polski, dziś niemieccy - będą używać tej samej argumentacji prawnej. Grozi nam zalew pozwów zarówno późnych przesiedleńców (...) jak i zamieszkujących przed wojną te ziemie Niemców - powiedział poseł LPR Janusz Dobrosz. Senator PiS Jerzy Szmit podkreślił, że sprawę roszczeń zakończy nowa ustawa o porządkowaniu ksiąg wieczystych. - Mam nadzieję, że ustawa, jaka została przyjęta pod sam koniec kadencji parlamentu - o obowiązku weryfikacji ksiąg wieczystych w ciągu 12 miesięcy przez samorządy powiatowe, to będzie kolejny element zamykania furtek, które mogą prowadzić do skuteczności roszczeń - powiedział Szmit.