Pod koniec lipca Polska ogłosiła zawarcie umowy ramowej związanej z pozyskaniem od Korei Południowej czołgów, haubic samobieżnych na podwoziu gąsienicowym oraz lekkich samolotów bojowych. W ramach porozumienia kupimy: - 1000 czołgów K2 i jego spolonizowaną wersję rozwojową K2PL, - 672 haubice samobieżne K9A1 i jej spolonizowaną wersję rozwojową K9PL, - 48 samolotów FA-50 i ich spolonizowaną wersję rozwojową FA-50PL. Ile to kosztuje? Zgodnie z umowami wykonawczymi, za 180 czołgów K2 zapłacimy dokładnie 3,37 mld dolarów. Dotąd nie podano kwoty za pozostałą część czołgów w wersji spolonizowanej K2PL. 2,24 mld dolarów wyniesie zakup 212 haubic samobieżnych rodziny K9, w wersji K9A1. W tym przypadku również nie podano szczegółów dotyczących kosztów kolejnych partii haubic samobieżnych. 705 mln dolarów zapłacimy za 12 lekkich samolotów bojowych FA-50. Wartość umowy na pozostałe 36 myśliwców tym razem została precyzyjnie określona, a umowa już podpisana - wynosi ok. 2,3 mld dolarów. Łącznie więc, za pierwsze dostawy do Polski, zapłacimy ponad 6 mld dolarów. Pytanie jednak, kiedy sprzęt rzeczywiście trafi nad Wisłę. W tym przypadku harmonogram dostaw również jest zróżnicowany. Kiedy trafią do Polski? Zgodnie z podpisanymi umowami pierwsze do Polski przypłyną czołgi. To 10 sztuk bazowych czołgów K2. Umowa zakłada, że 180 maszyn tego rodzaju trafi nad Wisłę w latach 2022-2025. Dostawy 820 czołgów K2PL rozpoczną się w 2026 roku i w tym samym roku zostanie uruchomiona produkcja w Polsce. Wraz z czołgami do Polski powinna przypłynąć dostawa pierwszych haubic samobieżnych K9. Jeszcze w 2022 roku spodziewamy się 24 sztuk. Kolejne 24 pojazdy powinny pojawić się w przyszłym roku. Dostawy 624 haubic K9PL rozpoczną się natomiast w 2024 roku, z czego uruchomienie produkcji w Polsce zaplanowane zostało na 2026 rok. Najdłużej poczekamy na lekkie samoloty bojowe FA-50, bo pierwsze maszyny trafią do Polski w drugiej połowie 2023 roku, ale dostawy wszystkich elementów mają zostać zrealizowane do końca 2025 roku. Dostawy 36 pozostałych samolotów w zmodernizowanej wersji FA-50PL rozpoczną się w 2025 roku i mają zostać zrealizowane do końca 2028 roku. Druga partia maszyn ma zostać skonfigurowana zgodnie z dodatkowymi wymaganiami przedstawionymi przez polskie Siły Powietrzne. Co jeszcze gwarantują umowy z Koreańczykami? Co ważne, współpraca Polski z Koreą Południową ma wymiar kompleksowy. Oznacza to, że nie tylko kupujemy od Azjatów sprzęt, ale korzystamy też z całego know-how, które nasi partnerzy zobowiązali się nam przekazać. Np. samoloty zostały zakupione wraz z pakietami szkoleniowym i logistycznym oraz usługą wsparcia technicznego. Pakiet szkoleniowy obejmuje m.in. dostawę symulatorów lotu i misji, szkolenie pilotów oraz personelu naziemnego w Republice Korei i w Polsce, natomiast pakiet logistyczny obejmuje zapas części zamiennych i materiałów eksploatacyjnych. Umowa przewiduje, że pierwsze szkolenia polscy piloci wykonają jeszcze w Korei Południowej. Istotny jest również transfer technologii, w efekcie którego zostanie zbudowane w Polsce centrum serwisowe samolotów FA-50PL, z planowanym terminem uruchomienia w 2026 roku. Wraz z czołgami K2 kupujemy natomiast potężny pakiet towarzyszący, z wozami zabezpieczenia technicznego, wozami wsparcia inżynieryjnego i mostami towarzyszącymi oraz pozostałymi elementami opartymi o polskie rozwiązania. W ramach umowy zapłacimy też za pakiet szkoleniowy i logistyczny, zapas amunicji oraz wsparcie techniczne. Polscy żołnierze zostaną przeszkoleni na czołgach K2 jeszcze w Korei Południowej we współpracy z tamtejszą armią. Umowa zawiera też transfer technologii, który ma docelowo pozwolić na uruchomienie serwisowania, a następnie produkcji czołgów w Polsce - nie sprecyzowano jednak kiedy miałoby to nastąpić. Czołgi dodatkowo wyposażone będą w systemy łączności i zarządzania polem walki już kompatybilne z innymi, które trafią do Polski - amerykańskimi Abramsami. Problematyczne haubice i jeszcze jedna umowa z Koreą Najwięcej wątpliwości wywołał zakup koreańskich armatohaubic, które są bliźniaczo podobne do polskich Krabów. Ba, zbudowane na tej samej podstawie. Nawet gen. Waldemar Skrzypczak zastanawiał się w rozmowie z Interią, "po co kupujemy coś, co mamy u siebie"? Umowa przewiduje natomiast, że zakup będzie komplementarny z polskim asortymentem. Koreańskie haubice kupimy wraz z wozami amunicyjnymi K10 i wozami dowodzenia K11, a także pakietem szkoleniowym i logistycznym, zapasem amunicji oraz wsparciem technicznym producenta. Zakontraktowane w ramach pierwszego etapu haubice K9A1 już od samego początku zostaną wyposażone w polskie systemy łączności, a także zostaną włączone w zintegrowany system zarządzania walką TOPAZ. Co więcej, w 2026 roku to w Polsce ma się rozpocząć produkcja tych haubic. To jednak nie wszystko, bo kilka dni temu MON zakończyło negocjacje dotyczące zakupu wyrzutni rakietowych K239 Chunmoo z Korei Południowej - poinformował szef MON Mariusz Błaszczak w rozmowie z portalem i.pl. W drugiej połowie października podpisano umowę ramową na dostawę 288 wyrzutni Chunmoo. Zdaniem Błaszczaka koreańskie wyrzutnie "mają podobne możliwości, jak zakontraktowane wcześniej amerykańskie HIMARS-y". K239 Chunmoo to samobieżna kołowa wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet mogąca strzelać pociskami o różnym kalibrze. Przenosi dwa kontenery z pociskami rakietowymi, w każdym może mieć m.in. sześć kierowanych rakiet kalibru 239 mm o donośności około 80 km lub jeden pocisk balistyczny o donośności około 290 km.