Sympatycy Lecha Wałęsy spotkali się na placu Solidarności. Wśród zgromadzonych znaleźli się politycy, byli opozycjoniści i mieszkańcy Gdańska. Manifestacja rozpoczęła się o godzinie 14. Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców odśpiewano hymn narodowy. Potem odczytano Preambułę Konstytucji RP. - Spotykamy się w miejscu szczególnym nie tylko dla Gdańska, ale dla całej wolnej Polski. Spotykamy się wokół człowieka, który był i zostanie dla nas bohaterem. (...) Przyszliśmy powiedzieć Wałęsie, że dziękujemy za wolną Polskę i bezkrwawą transformację - zaczął swoje wystąpienie Radomir Szumełda, lider KOD na Pomorzu. W wiecu nie uczestniczył Lech Wałęsa. - Nie wezmę udziału w manifestacji. Jestem z nimi duchem. W manifestacje włączę się może później. To nie jest jeszcze czas Wałęsy - stwierdził rano Wałęsa.Na placu Solidarności niespodziewanie pojawiła się za to żona byłego prezydenta Danuta, która zabrała głos w obronie męża. - Powiem szczerze, że nie sądziłam, że kiedykolwiek jeszcze będę musiała wystąpić przed takim tłumem. Lech Wałęsa również jest bardzo wdzięczny. Po powrocie ze Stanów jest zmęczony po podróży - powiedziała Danuta Wałęsa."On bardzo dziękuje za poparcie. (...) Mówi, tak szczerze, że jeszcze poczeka, że jak będzie jeszcze większa grupa, to on na pewno przyjdzie" - powiedziała. "Ja przyszłam tutaj, aby zamanifestować swój sprzeciw względem tego rządu i względem tego małego człowieczka, który stoi za tymi, których tam wybrał i nawet się nie wychyli, bo się boi, bo on się bał i w stanie wojennym: nie internowali go, zamknął się w czterech ścianach z kotem" - powiedziała Danuta Wałęsa. Zaznaczyła, że dziś władzy na ulicy się nie zdobywa i nie obala. "My musimy się po prostu organizować. My nie możemy w tej chwili liczyć na Kościół, choć to przykre i smutne, choć biskup Głódź mówi, żeby Wałęsa przeprosił, ale za co ma Wałęsa przepraszać? Moi kochani, gdyby Wałęsa nie rozmawiał z komunistami, to by nic nie osiągnął, nie bylibyśmy tutaj, nie wiadomo, jak by się wszystko potoczyło" - mówiła. "On rozmawiał z komunistami, ale ja mogę gwarantować, że on nikogo nie skrzywdził, nikogo nie zdradził, nikogo nie sprzedał i nie brał żadnych pieniędzy" - powiedziała Danuta Wałęsa, otrzymując za te słowa oklaski. "Prawdą jest, że Kościół mógłby dużo powiedzieć: księża czy biskupi, którzy byli w tamtym czasie. Ale kościół osiągnął swoje. Wałęsa wywalczył msze święte w radio i telewizja, i wiele rzeczy Kościół ma: teraz dostał pieniądze. I Kościół, mój Boże, powinien być z narodem. Zakonnik powinien być w ubóstwie, bo przysięgał ubóstwo, a ten zakonnik w Toruniu, to nie jest zakonnik, to jest biznesmen" - mówiła. Danuta Wałęsa powiedziała też, że w ostatnim czasie "czuje się zniewolona, boi się każdego dnia". "Rząd jest po to, żeby służył społeczeństwu, a nie pewnej grupie, nie jakimś wybranym ludziom. Nie że jest pani premier, pan prezydent, a rządzi sobie z tyłu jakiś malutki i podejmuje decyzje, a oni wykonują. Nie pozwolimy na to i będziemy się gromadzić i będziemy dążyć do tego, żeby ich po prostu odprowadzić" - powiedziała Wałęsa.Po Danucie Wałęsie głos zabrała Henryka Krzywonos-Strycharska. - Ja, jako Henryka Krzywonos, uczestniczka strajków, sygnatariuszka porozumień sierpniowych, ogłaszam wszem i wobec: nie dajmy z siebie zrobić idiotów. Wałęsa nigdy nie był "Bolkiem". Jeśli kiedykolwiek coś podpisał, to - proszę państwa, ilu was tu jest, którzy siedzieli na dołku? Jak się wchodzi na dołek, trzeba depozyt podpisać: wystarczy go jeszcze raz powielić - mówiła Krzywonos-Strycharska. Na koniec przemówienia zwróciła się do byłego prezydenta: "Lechu, nie bój się, my wiemy, że jesteś niewinny".Uczestnicy skandowali hasła popierające Wałęsę. "Lech Wałęsa!", "Gdańsk! Warszawa! Wspólna sprawa!" - można było usłyszeć na placu Solidarności.Szumełda odczytał także list od Lecha Wałęsy. "Nigdy nie zgodziłem się na współpracę, nigdy nikogo nie skrzywdziłem" - napisał były prezydent. Na zakończenie wysłuchano "Ody do radości". Według informacji policji w manifestacji uczestniczyło 15 tys. osób. Z kolei KOD szacuje, że pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców pojawiło się ok. 20 tys. sympatyków Wałęsy.