- Tylko Polska powiadomiła nas, że tego nie zrobi - powiedział rzecznik komisarza UE ds. zdrowia Frederic Vincent. - We wspólnych zakupach szczepionek chodzi o to, żeby dostęp do nich nie odbywał się na zasadzie: kto pierwszy, ten lepszy - tłumaczy w rozmowie z naszą korespondentką unijny dyplomata. Według niego, pozostając poza tym systemem, Polska - w razie epidemii grypy czy epidemii innych zakaźnych chorób - może mieć o wiele trudniejszy dostęp do szczepionek, a także rzadkich antybiotyków czy antytoksyn. Jako jedyny kraj w UE możemy także nie mieć swoich przedstawicieli w tworzonych grupie roboczej czy komitecie, zajmujących się przygotowywaniem wspólnych kontraktów. Pierwsze spotkanie grupy zaplanowano już na 3-4 lipca, a komitetu - na połowę września. Na razie zdecydowano również, że tylko kraje, które podpiszą tzw. listy intencyjne, będą mogły wysłać swoich przedstawicieli w charakterze obserwatorów. Dzisiaj porozumienie ws. wspólnego zakupu szczepionek podpiszą m.in. Wielka Brytania i Hiszpania, natomiast Francja czy Niemcy podpiszą listy intencyjne. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że to Polska apelowała o solidarne, wspólne zakupy szczepionek w 2009 roku podczas pandemii świńskiej grypy. Dlaczego teraz ma inne stanowisko? Z powodu długiego weekendu biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia na razie nie udzieliło odpowiedzi. Katarzyna Szymańska-Borginon