W kwietniu 1994 r. - wniosek o przyjęcie do UE złożył w imieniu Polski premier Waldemar Pawlak (PSL), cztery lata później, za rządów Jerzego Buzka (AWS), rozpoczęły się negocjacje w sprawie członkostwa. Zakończył je rząd Millera w grudniu 2002 roku. Pierwszy dokument wiążący nas z Unią, czyli Układ Europejski, który wszedł w życie 1 lutego 1994 r., zagwarantował Polsce status państwa stowarzyszonego z UE. Przewidywał stopniowe znoszenie ograniczeń w handlu artykułami przemysłowymi i ograniczoną liberalizację handlu artykułami rolnymi. Zobowiązywał też stronę polską do dostosowywania swoich przepisów do standardów europejskich. Podczas szczytu UE w Kopenhadze w czerwcu 1993 roku przywódcy Unii Europejskiej zdecydowali o przyjęciu państw stowarzyszonych (Polska, ówczesna Czechosłowacja oraz Węgry) do UE. Warunkiem członkostwa miało być spełnienie wyznaczonych kryteriów politycznych i gospodarczych, tzw. kryteriów kopenhaskich. W grudniu 1997 r. w Luksemburgu szefowie państw UE zaprosili Polskę, Cypr, Czechy, Estonię, Słowenię oraz Węgry (późniejsza grupa luksemburska) do negocjacji członkowskich, które rozpoczęły się 31 marca 1998 roku. Największe kontrowersje wiązały się z negocjowaniem przez Polskę warunków członkostwa w obszarach: swobodny przepływ osób (dopuszczenie Polaków do pracy w krajach UE), swobodny przepływ kapitału (umożliwienie cudzoziemcom zakupu polskiej ziemi) oraz rolnictwo (walka o jak najwyższe dopłaty bezpośrednie dla rolników). Po wielu miesiącach zażartych dyskusji z Piętnastką, Polska wynegocjowała 12-letni (najdłuższy spośród 10 kandydatów) okres ochronny na sprzedaż ziemi rolnej. Wyjątkiem są rolnicy z krajów UE, którzy osiedlają się w Polsce i osobiście uprawiają wydzierżawioną ziemię. Oni bowiem mogą kupić tę ziemię już po siedmio- lub trzyletnim (w zależności od regionu Polski) okresie dzierżawy. Mimo że swoboda przepływu osób jest jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej, większość państw członkowskich odmówiła otwarcia 1 maja swoich rynków pracy dla nowych członków. W wyniku trudnych negocjacji, każde państwo starej "15" samo decydowało jak długie i czy w ogóle wprowadzi ograniczenia dla obywateli nowych państw. Okres przejściowy w tej dziedzinie mógł trwać minimum dwa a maksimum siedem lat. Decyzje o tym jak długo będą zamknięte ich rynki pracy, podejmowało każde z państw. 1 maja 2004 r. - całkowicie, bądź z małymi ograniczeniami - swoje rynki pracy otworzyły: Wielka Brytania, Szwecja, Irlandia, Dania i Holandia. Kwestią sporną długi czas pozostawała też wysokość dopłat bezpośrednich dla rolników w nowych krajach Unii. Ostatecznie UE wprowadziła dla nowych państw 10-letni okres dochodzenia do pełnej wysokości dopłat. W latach 2004, 2005, 2006 rolnicy otrzymywali dopłaty w wysokości odpowiednio: 25 proc., 30 proc., 35 proc. płatności obowiązujących w UE. Dopłaty w pełnej wysokości polscy rolnicy dostaną dopiero w 2013 roku. Ostateczne warunki naszego członkostwa zostały ustalone podczas szczytu UE w Kopenhadze w grudniu 2002 roku. Polska zyskała miano twardego negocjatora, który do końca walczy o swoje stanowisko. 16 kwietnia 2003 roku na unijnym szczycie w Atenach, premier Leszek Miller, minister Włodzimierz Cimoszewicz oraz minister ds. europejskich Danuta Huebner podpisali Traktat Akcesyjny o przystąpieniu Polski do UE. 7-8 czerwca 2003 roku odbyło się w Polsce referendum w sprawie członkostwa w UE. Za wejściem Polski do UE opowiedziało się 77,45 proc. głosujących w referendum, przeciw - 22,55 proc., przy frekwencji, która osiągnęła 58,85 proc. Wynik ten stanowił kolejny dowód na to, że w kwestii integracji europejskiej nastąpiło porozumienie ponad politycznymi podziałami. W kampanii referendalnej niemal wszystkie (poza LPR) partie poparły Traktat Akcesyjny negocjowany przez rządy reprezentujące różne orientacje polityczne. 1 maja 2004 roku Polacy obudzili się już w zjednoczonej Europie. Akcesji towarzyszyły huczne uroczystości - o północy, w blasku sztucznych ogni i przy dźwięku "Ody do Radości" Beethovena, na masztach załopotały flagi z dwunastoma gwiazdkami, a Polska przyłączyła się do Unii Europejskiej. Mimo wygranego referendum Polacy weszli do Unii z mieszanymi uczuciami - czterech z dziesięciu było przekonanych, że członkostwo w Unii będzie czymś dobrym, ale przeciwnego zdania było 30 proc. Co czwarty Polak uważał wówczas, że członkostwo nie będzie ani dobre, ani złe. Tylko 7 proc. sądziło, że Polska jest przygotowana dobrze i do wywiązania się z zobowiązań wobec UE i do skorzystania z profitów, jakie daje członkostwo w Unii. Według sondażu CBOS z początku kwietnia 2009 r. niemal trzy czwarte Polaków (74 proc.) deklarowało zaufanie do Unii Europejskiej. W stosunku do 2005 roku odsetek osób ufających UE wzrósł o 15 punktów procentowych.