Podczas wizyty w zakładach Rosomak SA (dawniej Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach Śląskich) wicepremier podkreślił, że są one przykładem największego sukcesu polskiej zbrojeniówki ostatnich 25 lat i sukcesu współpracy wojska z polskimi zakładami. - Mamy bardzo duży portfel, jeśli chodzi o Rosomaki, w 2013 r. podpisaliśmy umowę na następnych trzysta - to jest wiele lat pracy. I dla tych ponad 400 pracowników tutaj, i dla 3,5 tys. kooperantów i poddostawców w innych firmach - podkreślił Siemoniak. Wskazał też, że stojące przed Rosomakiem perspektywy rozwoju mogą jeszcze się poprawiać. - Jesteśmy blisko kilku interesujących rozwiązań eksportowych - wyjaśnił. Dopytywany przez dziennikarzy m.in. o zaawansowane już rozmowy ze Słowacją, Siemoniak zaznaczył, że czynnikiem decydującym po stronie kupujących sprzęt często są zamówienia w tamtym przemyśle, wspólne przedsięwzięcia czy kredyty. - Staramy się budować taki system wsparcia dla polskiej zbrojeniówki, żeby ten eksport ruszył. Myślę, że w kilku przypadkach - nie chcę tutaj chwalić dnia przed zachodem - ale ten zachód się zbliża. Jesteśmy blisko dobrych porozumień i cieszę się, że z dumą możemy w kilku miejscach na świecie pokazywać Rosomaki jako wizytówkę polskiego przemysłu obronnego - powiedział minister. - A tych zamówień, próśb, do zakładów i do wojska jest bardzo dużo - od Brunei przez różne inne miejsca polskie Rosomaki miały okazję być pokazywane. I zawsze się cieszę, gdy zagraniczni ministrowie, generałowie dopytują mnie o Rosomaki, bo to Wojsko Polskie przez misję w Afganistanie rozsławiło polski przemysł i słowo Rosomak jest jednym z bardziej znanych, jeśli chodzi o tę branżę w świecie - dodał. Siemoniak podkreślił - w 10-lecie umieszczenia produkcji Rosomaka w Siemianowicach - że Polska nadal potrzebuje podobnych dobrych umów licencyjnych, aby nadal rozwijać w kraju myśl techniczną i produkcję. - Będziemy szukać tego rodzaju projektów - zapowiedział. W tym kontekście przypomniał, że pod kątem gliwickiego zakładu Bumar-Łabędy podpisano umowę licencyjną na koreańskie podwozia dla programu Regina, czyli armatohaubic Krab. - Mamy nadzieję, że koledzy z Gliwic pójdą tą samą drogą, co koledzy i koleżanki z Siemianowic Śląskich - powiedział. Wicepremier przypomniał też, że kierownictwo należącego do Polskiej Grupy Zbrojeniowej "śląskiego filaru polskiej zbrojeniówki", czyli zakładów: Rosomak oraz gliwickich Bumaru-Łabędy i OBRUM, objął na początku br. dotychczasowy prezes Rosomaka Adam Janik - "aby skończyła się konkurencja nie tylko polsko-polska, ale czasami i śląsko-śląska". - Teraz uzdrawiamy Bumar-Łąbędy i OBRUM. Myślę, że wszystkie projekty są na najlepszej drodze. Z tego co mówił prezes Janik, Bumar-Łabędy już jest na lekkim plusie - zasygnalizował Siemoniak. Ocenił, że ta sytuacja w Łabędach oznacza m.in. realizację jednego z punktów styczniowego porozumienia rządu z górniczymi związkami, które obok problemów śląskiego górnictwa wskazywały m.in. na trudną sytuację większości śląskiej zbrojeniówki. Pytany o spójną wizję przyszłości dla śląskich zakładów zbrojeniowych Siemoniak powiedział, że jest za tym, aby ujmować je jako jedną całość, czemu już sprzyja struktura ich zarządzania. - Szukamy tej nowej jakości, że jest jeden partner i różne projekty, takie jak modernizacja Leopardów czy jeszcze inne, będą (...) rozsądnie prowadzone przez te trzy śląskie firmy - i z wykorzystaniem potencjału takich zakładów jak Poznań czy Stalowa Wola - wyjaśnił minister.