Sprawa bez precedensu, bo jeszcze nigdy Trybunał w Strasburgu nie kierował pytania dotyczącego całego zagadnienia. A to znaczy, jak zgodnie mówią prawnicy, że jest naprawdę źle. Jak mówi Adam Bodnar, koordynator Programu Spraw Precedensowych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przetrzymanie ludzi w aresztach, to już w Polsce wręcz recydywa. Europejski Trybunał Praw Człowieka chce więc poznać ten problem dogłębnie. Pytanie o sytuację prawną osób aresztowanych skierował do Polski na podstawie skargi, która w listopadzie trafiła do Strasburga od byłego prezesa PZU SA Władysława Jamrożego. Podobnie jak kilkadziesiąt innych osób - Jamroży, który od pewnego czasu przebywa na wolności, skarży się na areszt, do którego trafił w 2002 roku po zatrzymaniu przez Centralne Biuro Śledcze - tłumaczy jego adwokat Witold Kabański: Odpowiedzią na zapytanie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu zajmuje się między innymi Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak przyznaje szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski już samo pytanie Trybunału w Strasburgu to dla Polski po prostu wstyd. Zgodnie z prawem okres pobytu w tymczasowym areszcie to 12 miesięcy. Może on być przedłużony, ale w skrajnych i wyjątkowych sytuacjach do dwóch lat. W ramach przygotowania odpowiedzi dla Trybunału w Strasburgu Ministerstwo Sprawiedliwości na razie zwróciło się do Prokuratur Apelacyjnych z całego kraju z prośbą o przekazanie statystyk dotyczących przebywania w aresztach podejrzanych. Czas na udzielenie odpowiedzi, a tym zaproponowanie "strukturalnych" zmian w tym zakresie, mija na przełomie marca i kwietnia.