Zyta Gilowska podobno zdecydowała się na powrót do rządu, ale nawet gdyby to była prawda (a raczej nie jest), to była wicepremier nie może wrócić, bo w kraju nie ma ani premiera, ani prezydenta, aby ją powołać. Kolejny skutek nieobecności to niemożność "harmonijnego rozwijania budżetowej wojny" w koalicyjnym trójkącie Kaczyński-Lepper-Giertych. Dwaj ostatni panowie zostali sami i o swoich żądaniach mogą jedynie mamrotać pod nosem. Doby bez Kaczyńskich zupełnie nie wykorzystuje jednak opozycja. Tak uporczywie wytyka rządowi wielomilionową emigrację z kraju, że nawet nie zauważyła, że wyemigrowali sami główni rządzący. O jakiejkolwiek rewolucji pod nieobecność braci Kaczyńskich nie ma więc mowy. Oprócz zamieszania z Zytą Gilowską, która pewnie z mediów dowiedziała się, że już się zdecydowała, skutki są nikłe. A może dlatego że dziś trzynasty?