O sprawie napisał czeski portal "Denik". Także o tym, że tamtejsze władze interweniowały już nawet z tego powodu w Warszawie. O co dokładnie chodzi? Polsko-czeska granica jest wytyczona w tamtym miejscu na potoku Trója. Z jednej strony znajduje się wieś Pielgrzymów (na terenie województwa opolskiego), z drugiej, za mostem, Pelhrimovy. Tam też, kilkadziesiąt metrów od rzeki, stoi zabytkowa kapliczka. "Denik" twierdzi, że polscy żołnierze, którzy strzegli najpierw granicy z powodu koronawirusa, przeszli potem na stronę czeską i z "karabinami maszynowymi" zabronili, aby turyści zbliżali się do kapliczki. Cytowany przez czeskie media ekspert, który sprawuje nadzór budowlany podczas remontu kaplicy, chciał pod koniec maja zrobić dokumentację fotograficzną, aby sprawdzić, jaka jest odporność tynku na warunki atmosferyczne. Polacy zabronili mu jednak robienia zdjęć. Interweniować próbował również Ivo Dokoupil z lokalnego stowarzyszenia, które miało tam organizować spotkanie wolontariuszy. Chciał zwrócić uwagę, że więcej osób będzie z pewnością zainteresowanych zobaczeniem kapliczki. "Nie pozwolili mi podejść bliżej niż dziesięć metrów" "To okropne doświadczenie, kiedy rozkazuje ci żołnierz z pistoletem maszynowym w mundurze zagranicznej armii" - mówi Dokoupil. "Nie pozwolili mi podejść bliżej niż dziesięć metrów. Dlaczego polska armia decyduje, gdzie mogę być na czeskim terytorium, a gdzie nie?" - skarżył się w mediach. Kaplica należy do stowarzyszenia Omnium, które zajmuje się modernizacją zabytków. Właścicielem gruntu jest gmina Slezské Rudoltice. Jak twierdzi burmistrz Mojmír Pargač, polskie wojsko nie konsultowało z nim swojej decyzji. "Jedynym organem, który zaczął komunikować się z nami na temat sytuacji na terenie gminy jest policja"- mówił Pargač. Sprawa okazała się na tyle poważna, że w Warszawie interweniowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a w Pradze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. "Po stronie polskiej było nieporozumienie, kaplica jest już dostępna" - twierdzi Hana Malá z działu prasowego czeskiego MSW. Choć - jak pisze "Denik" - przy kapliczce ciągle stacjonują polscy żołnierze.