Strażaków na lotnisku powitali m.in. minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński oraz komendant główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Andrzej Bartkowiak. Podczas misji w Turcji udało im się łącznie uratować 12 osób. - Od początku wiedzieliśmy, że jako Polska musimy wspomóc Turcję. Wiedzieliśmy, że mamy świetnych profesjonalistów, dlatego od razu przystąpili do działania - powiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński. Minister podkreślił, że polscy strażacy uratowali m.in. trójkę dzieci. - Ci ludzie żyją tylko dzięki wam. Pokazaliście niezwykłe męstwo, odwagę, poświęcenie i ofiarność. Jak zawsze okazaliście się niezawodni (...). Cała Turcja jest wam wdzięczna - dodał. Gen. Andrzej Bartkowiak podkreślił, że sukcesy strażaków nie byłyby możliwe, gdyby nie pomoc psów, które wskazywały, gdzie znajdują się osoby, które potrzebują pomocy. - Jestem wzruszony i brakuje mi słów. Jesteście wielkimi bohaterami. Teraz czas odpocząć - powiedział komendant główny PSP i zapowiedział po sześć dni urlopu dla każdego ze strażaków oraz stosowne nagrody pieniężne. - Wykonujemy swoją pracę najlepiej, jak tylko możemy. (...) Uratowaliśmy 12 istnień ludzkich, o czym nawet nie marzyliśmy - powiedział szef grupy HUSAR brygadier Grzegorz Borowiec. Podkreślił, że polscy strażacy pracowali w "piekielnie trudnych warunkach" i wykonali "heroiczną pracę". Dowódca podziękował również rodzinom, które zostały w kraju i wspierały swoich bliskich w walce o każde życie w Turcji. - Bez was nie mielibyśmy siły, by ratować innych - dodał. Trzęsienie ziemi w Turcji. Polscy strażacy wrócili do kraju Grupa ratownicza HUSAR Poland (Heavy Urban Search and Rescue - przyp. red.) - złożona z 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i ośmiu wyszkolonych psów - wyruszyła do Turcji dzień po kataklizmie z 6 lutego i niezwłocznie rozpoczęła poszukiwania ludzi uwięzionych pod gruzami w mieście Besni, gdzie wskutek trzęsienia ziemi zawaliło się blisko trzydzieści domów. Wśród wyzwań, przed którymi stali strażacy były m.in. braki prądu i paliwa oraz trudne warunki pogodowe. Jak powiedział Jakub Siczek - strażak z polskiej grupy ratowniczej - na miejscu bardzo dużą przeszkodą była temperatura, która w nocy utrzymywała się na poziomie minus pięciu stopni Celsjusza. - Oprócz tego wieje silny wiatr i przez to odczuwalna temperatura jest znacznie niższa - relacjonował w rozmowie z Polsat News. Działania HUSAR Poland wspierało pięciu członków Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej oraz grupa wojskowych medyków z Polski. Przywieźli ze sobą niezbędny sprzęt medyczny do utworzenia szpitala polowego.