Od momentu ujawnienia przez media materiału dotyczącego Jacka Protasiewicza na łamach "Bild", w sieci pojawiają się komentarze polityków. Jako jeden z pierwszych sprawę skomentował rzecznik SLD Dariusz Joński. "Są przecieki, że Protasiewicz najadł się sfermentowanych mirabelek" - napisał na swoim Twitterze. W podobnym tonie wypowiedziała się koleżanka Jońskiego z partii. "Rokita wiecznie żywy. Kolejnego polityka PO biją Niemcy ;-) Gdyby Protasiewicz głosował w PE, zamiast lecieć do TVN,24, nie byłoby sprawy" - czytamy na profilu Joanny Senyszyn. Jednym z najciekawszych głosów w całej dyskusji wydaje się być głos Przemysława Wiplera, byłego polityka partii Jarosława Gowina, który sam był w podobnej sytuacji jeszcze kilka miesięcy temu. 30 października 2013 r. w polityk awanturował się na ulicy przed jednym z warszawskich klubów i, jak twierdzi, został pobity przez policjantów. Sprawę afery ws. Protasiewicza Wipler skomentował tak: "Mijają 4. miesiące od tego, gdy zażądałem upublicznienia monitoringu. Protasiewicz ma szanse zobaczyć, o ile sprawniej działają Niemcy", a po chwili dodał jeszcze: "A całkiem poważnie - niemieckim brukowcom wierzę równie bardzo jak polskim. Protasiewicz, życzę szybkiego i pomyślnego załatwienia sprawy!". Olejnik: Protasiewicz we wtorek też był pobudzony Poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński ocenił, że europoseł "kręci i mataczy". Dodał, że tak doświadczony polityk powinien wiedzieć co robić jeżeli zostaje zatrzymany. Natychmiast po opuszczeniu komisariatu powinien jego zdaniem udać się do szpitala i zbadać krew na zawartość alkoholu, a potem, zamiast się kompromitować na konferencji, pokazać kwit ze szpitala i udowodnić, że był trzeźwy. W ten sposób - zdaniem Kamińskiego - pokazałby, że niemieckie władze kłamią - ale nie zrobił tego. Według posła konferencji Jacka Protasiewicza nie da się obronić. - Wysyłanie niemieckiego celnika z wizytą do Auschwitz, mówienie "hail Hitler", wzbudzanie nazistowskich okrzyków - nie do pomyślenia - mówił poseł PiS w Sejmie. Jego zdaniem była to "żenada roku". Poseł Kamiński podkreślił, że Jacek Protasiewicz jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego z mandatem do załatwiania spraw na Ukrainie i powinien dzisiaj dbać o sprawy europejskie w Kijowie, a nie kompromitować się na konferencjach. W internecie pojawia się też sporo głosów, w których przypomina się słynną już awanturę wywołaną na pokładzie samolotu przez Jana Marię-Rokitę. Były poseł PO miał krzyczeć wówczas: "Ratunku! Niemcy mnie biją!". Rokita dostał wówczas od Lufthansy zakaz latania jej samolotami. Do tego wydarzenia nawiązał na swoim Twitterze Janusz Palikot, który napisał: ""Do Jana Rokity potrzeba było aż czterech osiłków, a do Protasiewicza wystarczył jeden!" Tymczasem policja we Frankfurcie nad Menem złożyła do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez europosła PO Jacka Protasiewicza. Bulwarówka "Bild" napisała, że Protasiewicz był pijany i awanturował się. Europoseł zarzucił niemieckim celnikom oraz wezwanej przez nich policji niewłaściwe zachowanie, między innymi użycie słowa "raus" oraz popychanie.