Śledczy zaplanowali przesłuchanie męża tragicznie zmarłej kobiety. "Przesłuchanie mężczyzny odbędzie się prawdopodobnie dziś. Sekcja zwłok również. Śledczy zaplanowali już także przesłuchania pracowników biura podróży" - poinformował w środę prok. Jacek Para, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej, która sprawuje nadzór nad działaniami śledczych z Wadowic. Wydarzenia w Mati Dwoje Polaków - matka i dziewięcioletni syn, mieszkańcy miejscowości Wysoka koło Wadowic, byli na wakacjach w Grecji organizowanych przez biuro podróży Grecos. Oboje utonęli podczas ewakuacji z hotelu w Mati, któremu zagroził szalejący tam pożar. Chroniąc się przed ogniem, oboje wypłynęli w morze łodzią wraz z ośmioma innymi turystami różnych narodowości. Łódź zatonęła. Wszyscy zginęli. Mąż polskiej turystki, który, gdy doszło do tragedii, również był w Grecji, w wypowiedzi udzielonej "Gazecie Krakowskiej" powiedział, że jego najbliżsi mieli szansę na przeżycie, ale pomoc w porę nie nadeszła. Podkreślał, że żona, dryfując z dzieckiem na łódce, przez półtorej godziny rozmawiała przez telefon z bliskimi w Polsce, błagając o pomoc. "Nie doczekała się jej. Nie było też żadnej ewakuacji, tylko paniczna ucieczka. Wcześniej lekceważono zagrożenie" - relacjonował. Śledztwo w toku Wadowicka prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie niezwłocznie po uzyskaniu informacji o śmierci kobiety i dziecka oraz po potwierdzeniu tożsamości ofiar. Pod uwagę brany jest przepis kodeksu karnego, który mówi o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Grozi za to kara więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat. Prok. Krzysztof Dratwa z krakowskiej prokuratury kilka dni temu podkreślił, że przyjęta kwalifikacja ma charakter - jak się wyraził - "wyjściowy". "W miarę pozyskiwania materiałów zbadamy inne okoliczności, przykładowo wysłania turystów bez sprawdzenia bezpieczeństwa. Pożary szaleją w Grecji od dłuższego czasu, więc kierowanie tam turystów może mieć różny aspekt. To postępowanie być może również będzie prowadzone pod tym kątem. Możliwa jest zmiana kwalifikacji lub jej rozszerzenie" - mówił.