Polityka polskich rodzin
Wiadomo, że dzieci nie muszą iść w ślady rodziców, zwłaszcza w politycznych wyborach. Tu jabłko od jabłoni może spaść daleko. Ale co rodzina, to rodzina.
Kiedy Paweł Olszewski, jeden z najmłodszych posłów PO, miał 14 lat, bardzo zdenerwował go ówczesny minister finansów Marek Borowski. Ojciec, wojewoda bydgoski z rekomendacji SLD, zabrał syna na żużel. - Tam przedstawiając mnie Borowskiemu powiedział, że jestem zafascynowany profesorem Balcerowiczem. A Borowski klepiąc ojca po ramieniu powiedział z taką wyższością - nie martw się Wiesiek, przejdzie mu - wspomina dziś 28-letni Paweł Olszewski, skarbnik klubu PO. Z dumą mówi, że wcale mu nie przeszło. Ojciec, dziś dyrektor banku Nordea w Bydgoszczy, wie dlaczego. - To wynika z charakteru syna. Paweł Olszewski mówi o sobie "niepokorny typ". - Ojciec mnie zna i wie, że gdy mam swoje zdanie, to trudno mnie przekonać, a SLD to taka formacja, która nigdy nie przyciągnęłaby mojej uwagi.
Nie pomogły nawet wizyty w Pałacu Prezydenckim u Aleksandra Kwaśniewskiego, który do dziś przyjaźni się z byłym wojewodą bydgoskim. - Miałem ze 16 lat, grałem w zespole rockowym, kontestowałem rzeczywistość, a spotkanie z prezydentem nie bardzo mnie wtedy interesowało, ale mimo to zrobiło na mnie wrażenie - wspomina Paweł Olszewski. Ale choć nigdy nie gościł w pałacu za prezydentury Lecha Wałęsy, to, tak jak matka, zawsze go popierał. - Różni nas z ojcem, i to w sposób zasadniczy, światopogląd, stosunek do historii, stanu wojennego i generała Jaruzelskiego - wylicza poseł.
Anna Dąbrowska, Agnieszka Zagner
INTERIA.PL/PAP