Magazyn dotarł do fragmentów zeznań Janusza Kaczmarka złożonych przed sejmową komisją ds. służb specjalnych po wybuchu afery gruntowej. Były minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego twierdził w nich, że wszystkie sprawy z prokuratury, w których pojawiały się nazwiska prominentnych polityków, lądowały natychmiast na biurku Zbigniewa Ziobry. Na przykład ze sprawą rzekomego posiadania i zażywania narkotyków próbowano powiązać byłego już ministra sportu Mirosława Drzewieckiego oraz Grzegorza Schetynę i Radosława Sikorskiego. Ten ostatni rozprawił się z wszelkimi insynuacjami podczas wizyty w Żandarmerii Wojskowej w styczniu 2007 roku. Oficjalnie miała ona sprawdzić stan przygotowania ŻW do walki z problemem narkomanii wśród żołnierzy wyjeżdżających na misje wojskowe. W jej trakcie Sikorski poddał się odpowiednim testom, które nie stwierdziły u niego żadnego śladu substancji odurzających. Jak informuje "Polityka" na lewicy starano się skompromitować m.in. Wojciecha Olejniczaka i Krzysztofa Janika. Miało do tego posłużyć zeznanie człowieka, który w prokuraturze twierdził, że politycy wykorzystali go seksualnie. Jak się jednak później okazało, mężczyzna ten wielokrotnie zgłaszał się do różnych jednostek prokuratury i opowiadał równie niewiarygodne historie. Mimo to Zbigniew Ziobro miał ponoć proponować "zaprzyjaźnionym" dziennikarzom opublikowanie materiału na ten temat. Prokuratura mogłaby wówczas wszcząć śledztwo na podstawie doniesień prasowych. Do publikacji jednak nie doszło. Sprawa rzekomych "haków" gromadzonych za czasów rządów PiS ujrzała światło dzienne w połowie lutego po wywiadzie Romana Giertycha dla "Rzeczpospolitej". Polityk twierdził w nim, że Jarosław Kaczyński "jest głównym zbieraczem haków, najgłówniejszym w Polsce". Według byłego wicepremiera, wszyscy politycy PO mieli założone teczki przez PiS. "W owym czasie, czyli w okresie rządów PiS, była to dość standardowa procedura" - powiedział Giertych. W związku z tymi słowami PiS zapowiedział pozew przeciw Giertychowi. Ziobro pozywa Ziobro zdecydował się oddać sprawę do sądu. - Artykuł Polityki, który przypisuje mi zbieranie tzw. haków, opiera się wyłącznie na nieprawdziwych informacjach. Dziennikarze dali wiarę kłamstwom pana Kaczmarka, który opowiadał je przeszło dwa lata temu dla ratowania swojej sytuacji procesowej - tak uzasadnia swoją decyzję Ziobro w komunikacie przesłanym w niedzielę wieczorem PAP.