Zdaniem Zbigniewa Ziobry wywiad prof. Rońdy, eksperta zespołu Macierewicza, podważa wiarygodność całego zespołu. - Jak można wyjaśniać jakąkolwiek katastrofę, nie mówiąc o tak wielkiej, jeżeli członkowie jednej z komisji mówią, że blefują, że wymyślają dokumenty - powiedział Ziobro. - Jeżeli panowie chcą się ośmieszać, to niech robią to na własny rachunek, a nie na rachunek parlamentu - dodaje z kolei Wojciech Olejniczak. Według Andrzeja Rozenka eksperci Macierewicza są bardziej "szulerami niż ekspertami", a ich celem jest udowodnienie mitu smoleńskiego. Odnosząc się do tych opinii, Mariusz Błaszczak stwierdził, że inne partie boją się prawdy i zrobią wszystko, żeby stłamsić debatę publiczną. - Spodziewamy się działań, które mają charakter opresyjny i wprowadzają w Polsce standardy białoruskie - powiedział Błaszczak. Przypomnijmy, że profesor Rońda, jeden z głównych ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza, otwarcie przyznał w Telewizji Trwam, że dokument z Rosji, na który się powoływał w telewizji publicznej, to był blef i nic na nim nie było. Prof. Rońda jest wykładowcą krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Wcześniej władze Politechniki Warszawskiej i krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej wydały oświadczenie, w którym informowały, że pracujący u nich eksperci z zespołu Macierewicza - profesorowie Jacek Rońda i Jan Obrębski - nie są specjalistami w zakresie badań katastrof lotniczych. Dokumenty, na które powoływał się profesor Rońda, miały dowodzić, że tupolew, który rozbił się w Smoleńsku podczas lądowania, nigdy nie zszedł poniżej 100 metrów. Okazało się to jednak kłamstwem, a profesor przyznał się, że nigdy takich dokumentów nie posiadał.