W drugiej połowie lipca podaliśmy w Interii, że nowy pakt senacki jest niemal pewny. Co zakładają dotychczasowe ustalenia? Pierwszeństwo w wyborach mają mieć ci, którzy do tej pory wygrywali z PiS. Oczkiem w głowie Donalda Tuska są jednak okręgi wymagające odbicia z rąk Zjednoczonej Prawicy. Na obecnym etapie senatorowie mieli odpowiedzieć na proste pytanie: "czy chcesz kandydować do Senatu"? Z naszych informacji wynika, że przynajmniej trzech polityków PO nie jest zainteresowanych kampanią do izby wyższej. Apetyt na więcej Do tych, którzy rezygnują należy Bogdan Zdrojewski. Polityk z Wrocławia i były minister kultury w rządach Donalda Tuska nie chce się jednak rozstawać z polityką. - Nie powinienem już startować w wyborach do Senatu, bo jest to miejsce, które nie do końca odpowiada mojemu temperamentowi czy możliwościom wypełniania określonych zadań - tłumaczy Interii senator. W kuluarach słychać, że na poważnie myśli o wyborach do Parlamentu Europejskiego albo do Sejmu. Kolejnym z senatorów, który ma apetyt na więcej niż izba wyższa parlamentu, jest Jerzy Fedorowicz. Jak nam przekazał, w Senacie liczą się wiek i doświadczenie, ale on sam "jest gotowy na zmiany". Wiele będzie też zależało od przebiegu kampanii wyborczej oraz politycznego rozkładu sił. - Nie jest wykluczone, że takie osoby jak ja mogą się pojawić na liście sejmowej. Ona jest bardzo ważna - podkreśla były dyrektor Teatru Ludowego w Krakowie. - Jeśli moi krakowscy, stali wyborcy, uznają, że Jerzy Fedorowicz jest jeszcze potrzebny, mogę poddać się weryfikacji - dodaje. Z polityką definitywnie rozstają się Antoni Mężydło oraz Paweł Arndt. Ten pierwszy od dłuższego czasu unika dziennikarzy, myśli o emeryturze i, jak mówią jego koledzy z Senatu, musi zadbać o zdrowie. Z kolei wielkopolski polityk PO deklaruje jawnie: - Coś w życiu kończy, a coś się zaczyna. W parlamencie jestem niemalże ćwierć wieku, teraz czas na młodszych - usłyszeliśmy. - Niech próbują zmieniać Polskę - zachęca Arndt. Niezdecydowane panie Wśród senatorów, którzy się wahają, nasi rozmówcy z Platformy wskazują na Barbarę Borys-Damięcką. Jak usłyszeliśmy w kuluarach, pani senator zastanawia się czy nie zwolnić tempa ze względu na stan zdrowia i wiek. Za przedłużeniem kariery przemawia dotychczasowy dorobek. - Nie ukrywam, że jeżeli znajdzie się ktoś, kto zyska poparcie moich wyborców, chętnie sama na niego zagłosuję - powiedziała Interii Borys-Damięcka. Z kolei Jadwiga Rotnicka, określana jako niezdecydowana, powiedziała Interii, że weźmie udział w kolejnych wyborach. - Rozważyłam wszystkie "za" i "przeciw", rozmawiałam ze swoim środowiskiem. Czuję się jeszcze na siłach, więc wystartuję - mówi nam Rotnicka. - Zdaję sobie sprawę ze swojego wieku, ale też ze sposobu funkcjonowania i możliwości. W opinii naszego przewodniczącego mamy drogę otwartą (do kandydowania - red.) - precyzuje. Jak już pisaliśmy, detale dotyczące nowego paktu senackiego mają być dogrywane we wrześniu, ale wcale nie oznacza to zamknięcia list wyborczych czy ustalenia nazwisk kandydatów. Wiadomo, że deklarować mogą się wszyscy działacze opozycji. Przystąpić do paktu mogą m.in. Jan Maria Jackowski i Józef Zając, którzy porzucili obóz Zjednoczonej Prawicy. Taką informację, jeszcze w lipcu, potwierdził nam Krzysztof Kwiatkowski, szef koła senatorów niezależnych. Jakub Szczepański