Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej zwrócił uwagę, że sondaże wskazują na dynamiczne zmiany na polskiej scenie politycznej i może się okazać, że w przyszłym Sejmie będą tylko dwie partie. - Nie życzyłbym tego ani Sejmowi, ani obywatelom Rzeczpospolitej. Mam nadzieję, że tak nie będzie - dodał.Mariusz Błaszczak z PiS zaznaczył, że z "sondażami trzeba być ostrożnym". Jednak, jak mówił, ich wyniki odczytuje jako wyraźne żądanie zmiany w polskim życiu publicznym.Poparcie dla PSL oscyluje w okolicy progu wyborczego. Przedstawiciel ludowców Jarosław Kalinowski nie jest jednak tym zaniepokojony. Jak mówi, jego partia jest zawsze "niedoszacowana". Polityk przypominał między innymi ostatnie wybory samorządowe, kiedy PSL w badaniach miało niskie poparcie, a ostatecznie uzyskało ponad 20 procent.Według Jerzego Wenderlicha z SLD, sondaże są niewiarygodne i nie należy się nimi sugerować. - To tak, jakby włożyć termometr pod jedną pachę, termometr pod drugą pachę i one by pokazywały różne temperatury - dodał.Jarosław Gowin z Polski Razem przyznał, że jest zadowolony z wyników sondaży. Zapowiedział jednak, że Zjednoczona Prawica nie ulegnie triumfalizmowi i będzie nadal walczyć o głosy wyborców.Prezydencki doradca Henryk Wujec przypominał natomiast, że do wyborów jeszcze dużo czasu i wyniki sondaży mogą ulec zmianie.W opublikowanym wczoraj sondażu pracowni Estymator dla Newsweeka na pierwszym miejscu znalazło się PiS wraz z Polską Razem i Solidarną Polską, uzyskując 33 procent poparcia. Drugie miejsce przypadło tworzącemu się ugrupowaniu Pawła Kukiza, na które chce głosować 29 procent badanych. Trzecie miejsce zajęła natomiast Platforma Obywatelska, z poparciem 19 procent. Poniżej progu wyborczego znalazły się między innymi PSL i SLD, które popiera po 4 procent respondentów.