Szef BBN Paweł Soloch zaznaczył w Trójce, że ze względu na charakter szczytu jasne było, że Obama przyjedzie do Polski. Jak mówił, szczyt jest wydarzeniem "ponadnarodowym", a ewentualna nieobecność prezydenta USA byłaby złym sygnałem dla całego Sojuszu, a nie tylko dla Polski. Z kolei w ocenie Julii Pitery z PO, fakt, że Amerykanie składają nam życzenia na święto Konstytucji 3 maja, może być ukrytą sugestią. - To moim zdaniem bardzo poważny sygnał, ponieważ dla Amerykanów święto konstytucji - Święto Niepodległości jest czymś szalenie ważnym - podkreśliła. Jak dodała, życzenia od Kerry'ego i Obamy to znaczący fakt "w sensie politycznym". Podobnego zdania jest posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska. Jej zdaniem, połączenie dwóch elementów - życzeń z okazji święta Konstytucji 3 maja i potwierdzenia przyjazdu na szczyt "może być wymowne". P. Hennig-Kloska dodała przy tym, że wizyta B. Obamy w Warszawie była oczywistością. "Nieobecność Obamy byłaby afrontem dla całego NATO" Zdaniem Jarosława Kalinowskiego z PSL nie należy łączyć życzeń od Amerykanów na święto 3 maja z sytuacją wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Polityk, pytany o przyjazd Obamy do Warszawy stwierdził, że było to wiadomo od początku. Przychylił się też do zdania Pawła Solocha, że nieobecność prezydenta USA w Warszawie byłaby afrontem nie tyle dla Polski, ale dla całego NATO. Ryszard Czarnecki z PiS namawiał przedstawicieli partii opozycyjnych, by nieco bardziej cieszyli się z życzeń od Amerykanów, jako że składają je przedstawiciele najsilniejszego państwa świata. Podkreślał też wagę zapowiedzi przyjazdu Obamy i Kerry'ego do Warszawy. - Przypomnę tylko, że niektórzy krytycy rządu mówili, że tego szczytu w ogóle w Polsce nie będzie. Będzie, będzie - dodał Ryszard Czarnecki. Stanisław Tyszka z ruchu Kukiz'15 nie odniósł się bezpośrednio do tematu, stwierdził natomiast, że Konstytucja 3 maja została uchwalona zbyt późno. - Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy szybsi i mądrzejsi i zmienimy tę bardzo złą konstytucję z 1997 roku zawczasu - powiedział. Szef dyplomacji USA John Kerry napisał, że związki między narodami amerykańskim i polskim sięgają czasów uzyskiwania przez Stany Zjednoczone niepodległości, były trwałe w czasie II wojny światowej i umocniły się poprzez wspólne ideały demokracji i rządy prawa. Amerykański sekretarz stanu przypomniał też swoją ostatnią wizytę w Polsce, gdy - jak pisze - "był pod wrażeniem młodych wynalazców, wychowawców i przedsiębiorców, których miał okazję spotkać". John Kerry dodał, że z okazji święta Konstytucji 3 maja, w imieniu swoim i Baracka Obamy życzy Polakom wszystkiego, co najlepsze.