Sąd okręgowy w Katowicach zdecydował, że "Gość Niedzielny" ma przeprosić Alicję Tysiąc i wypłacić jej 30 tys. zł zadośćuczynienia. Kobieta, której odmówiono prawa do aborcji i która wywalczyła w Strasburgu zadośćuczynienie za naruszenie jej praw, pozwała redaktora naczelnego i wydawcę "Gościa Niedzielnego" za sformułowania zawarte w serii artykułów na jej temat. Sąd uznał, że w tekstach tygodnika znalazły się sformułowania napastliwe, obraźliwe i pogardliwe. Zdaniem sądu niektóre publikacje w katolickim tygodniku nie były krytyką aborcji i wyroku trybunału w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc, ale "atakiem na pojedynczą osobę i wyrazem skrajnie negatywnych emocji do tej osoby skierowanych". Gowin powiedział PAP, że wyrok sądu zaskoczył go i zbulwersował. "Wyrok jest niesprawiedliwy i niebezpieczny. To kolejna faza ograniczania wolności słowa w Polsce i niestety tę wolność ogranicza się zazwyczaj katolikom" - ocenił. Dodał, że traktuje ten wyrok "jako przejaw szerzenia się w Polsce ideologii poprawności politycznej, która zakazuje nazywać pewne rzeczy po imieniu". Zdaniem polityka PO, zarzucenie przez sąd "GN" użycia w tej sprawie "języka nienawiści", jest określeniem "skrajnie zideologizowanym". "Nie rozumiem uzasadnienia wyroku. Sędzia powiedziała, że z punktu widzenia światopoglądu katolickiego aborcja jest zabójstwem i można używać tego sformułowania, ale jednocześnie nie można tych słów używać w odniesieniu do konkretnych osób. To taka sama sytuacja, jak gdyby nazwać kradzież, złodziejstwem, ale nie można osoby, która ukradła portfel nazwać złodziejem. To nie ma żadnej logiki" - ocenił Gowin. Także Piecha jest zbulwersowany wyrokiem. "Przede wszystkim w związku z tym nie wiem, co to jest aborcja. Jeżeli aborcja to nie jest zabicie dziecka w jakiejś fazie embrionalnej życia to, co to jest? Eksmisja z macicy na bruk czy jak?" - powiedział poseł PiS. Również według niego, orzeczeniem sądu kierowała "jakaś poprawność polityczna". Zdaniem Piechy, jest to zamach na wolność słowa - zwłaszcza prasy katolickiej. "Kto nie chce, niech nie czyta, musielibyśmy po prostu powiedzieć" - dodał. Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że jest to kwestia wolności słowa w Polsce i próba narzucania ograniczeń, które funkcjonują w wielu krajach zachodniej Europy. "Musimy się przed tym bronić" - powiedział szef PiS. Zdaniem Żelichowskiego, "sprawa Alicji Tysiąc nie jest sprawą polityczną i należy ją postrzegać z jednej strony przez pryzmat obowiązującego prawa, a z drugiej mając na względzie aspekt moralny". W jego ocenie, czym innym jest przestrzeganie obowiązującego prawa, a czym innym jest moralność, która ludziom wierzącym nakazuje takie czy inne zachowanie. "Sąd orzekł zgodnie z istniejącym prawem w Polsce. Prawo musi być przestrzegane i sąd stanął na straży prawa, a nie tylko moralności" - podkreślił szef klubu PSL. Sprawiedliwości stało się za dość - tak do wyroku odniósł się Napieralski. W jego opinii, to co wydarzyło się wokół Alicji Tysiąc "było dla niej krzywdzące". "Nagonka na nią była czymś niegodnym. Ustawa, która obowiązuje w naszym kraju zawiera zapis o zagrożeniu życia i zdrowia. Pani Alicja był zagrożona. To, co się później wydarzyło udowodniło, że miała rację" - uważa polityk Sojuszu.