W "Salonie Politycznym Trójki" politycy rozmawiali m.in. o wynikach zakończonego w piątek szczytu UE i o szansach Buzka na funkcję szefa europarlamentu. Polska delegacja wykorzystała unijne spotkanie do budowania koalicji poparcia dla Jerzego Buzka zabiegającego z kolei o fotel przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Choć czwartkowe spotkanie Tuska z premierem Włoch Silvio Berlusconim nie doprowadziło do przełomu - w grze o fotel przewodniczącego PE pozostaje dwóch kandydatów EPL: Jerzy Buzek (PO) i Włoch Mario Mauro (z partii Berlusconiego Lud Wolności) - to deklaracje polityków i dyplomatów europejskich wyraźnie wskazują na przewagę Buzka. Popierają go największe delegacje we frakcji EPL: Niemcy (42 mandaty), Francuzi (29), a także większość deputowanych z nowych krajów UE (ponad 60) i krajów nordyckich. W sumie - gdyby dziś miało dojść do głosowania - Buzka mogłoby poprzeć ponad 150 z liczącej 264 frakcji EPL europosłów. Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zapewnił, że podczas unijnego szczytu prezydent "dawał jak najlepsze rekomendacje prof. Buzkowi" i - jak ocenił - "jest to z całą pewnością osoba, która może piastować najwyższe funkcje". Dopytywany natomiast o podpis prezydenta pod Traktatem z Lizbony, Kownacki powiedział, że zakładając, iż referendum w Irlandii odbędzie się jesienią i, że "zmieni się decyzja irlandzka", podpis Lecha Kaczyńskiego pod Traktatem Lizbońskim "też się zbliża". - Prezydent Kaczyński wielokrotnie mówił, że od wyników drugiego referendum w Irlandii zależy jego decyzja. Czeka na wynik drugiego referendum - przypomniał Kownacki. Jak ocenił, wynik referendum w Irlandii jest "istotny", ponieważ "jeśli będzie negatywny to nie będzie traktatu i nie będzie co podpisywać". Przywódcy państw i rządów porozumieli się na unijnym szczycie w piątek w sprawie prawnych gwarancji dla Irlandii, które mają jej pomóc pomyślnie powtórzyć referendum w sprawie Traktatu z Lizbony jesienią. Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński jest zdania, że czas najwyższy przestać zajmować się personaliami, a "jeśli już, to zapytać jaką cenę przyjdzie zapłacić za to ważne, ale symboliczne, dwuletnie stanowisko (szefa PE - PAP)". - Co stracimy? Jaką pozycję zajmiemy, we władzy, która decyduje w UE, w Komisji Europejskiej - pytał Szmajdziński. Z kolei zdaniem posła PO Jarosława Gowina, "jeżeli Jerzy Buzek obejmie stanowisko przewodniczącego PE, to będzie to symboliczne wejście Polski do pierwszej bligii europejskiej". "Znaczenie PE wzrośnie, o ile zostanie przyjęty Traktat Lizboński" - dodał. W opinii Gowina, "nigdy jeszcze polska dyplomacja nie prowadziła tak skomplikowanej gry". Poseł uważa, że "jesteśmy na dobrej drodze, aby ważna teka gospodarcza znalazła się w rękach Polaków". Nowo wybrany eurodeputowany PSL Jarosław Kalinowski ocenił, że funkcja przewodniczącego PE "daje nam mniej punktów w sprawie obsadzania poszczególnych tek w Komisji Europejskiej". Jednak - w jego opinii - "nadal mamy szansę na naprawdę dobrą tekę komisarza". Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra podkreślił, że "dobrze, aby Buzek był kandydatem Europejskiej Partii Ludowej, a potem była zbudowana większość, która pozwoli na wybór w PE". - Trzeba mieć tekę komisarza, który będzie miał wpływ na środki europejskie. Najbardziej powinna nas interesować polityka regionalna - mówił Putra.