Premier Donald Tusk zaproponował w czwartek wszystkim partiom rozważenie, czy na czas kryzysu nie zawiesić dla nich płatności z budżetu, albo "ograniczyć je do absolutnie niezbędnego minimum". Wiceszef Platformy Obywatelskiej Waldy Dzikowski powiedział, że pomysł premiera Donalda Tuska jest bardzo rozsądny. - Jesteśmy całkowicie za - podkreślił. - W czasach kryzysu zacznijmy oszczędzanie od siebie - apelował Dzikowski. Przypomniał, że Platforma opowiadała się za całkowitym zniesieniem finansowania partii z budżetu państwa. Wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski (PSL) podkreśla, że jego partia opowiada się za znacznym ograniczeniem środków przekazywanych partiom z budżetu, ale - jak zaznaczył - musi się ono wiązać z wprowadzeniem przepisów mówiących o "radykalnym ograniczeniu wydatków na kampanię wyborczą". - Powinny być zmniejszone np. dziesięciokrotnie wydatki partii na billboardy czy reklamówki - ocenił. Rzecznik SLD Tomasz Kalita zadeklarował, że jego partia poprze pomysł premiera Tuska. Dodał jednak, że w 2001 roku Sojusz obejmował władzę po AWS i odziedziczył dziurę budżetową pozostawioną przez ministra finansów Jarosława Bauca. - W 2001 roku SLD dokonało zmiany algorytmu wyliczania subwencji, kiedy był kryzys finansów publicznych - mówił Kalita. Jak dodał, jako największa ówczesna partia SLD stracił na tym najwięcej, bo subwencje Sojuszu zmniejszyły się o 50 proc. Sekretarz generalny PiS Jarosław Zieliński nazwał pomysł premiera tematem zastępczym, który ma uniemożliwić poważną debatę o kryzysie gospodarczym. Jak podkreślił, ograniczenie np. subwencji dla partii "nie uzdrowi budżetu". - To kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o wydatki państwa - zaznaczył. - Nie w finansowaniu partii z budżetu tkwi problem - dodał. Zieliński twierdzi, że PiS nie będzie podejmował debaty na temat zmiany finansowania partii w momencie, gdy potrzebna jest poważna rozmowa o sposobie poprawy sytuacji gospodarczej w kraju. Platforma zaproponowała w zeszłym roku całkowitą likwidację subwencji, jednak jej projekt nie zyskał akceptacji żadnego ugrupowania w Sejmie, nawet koalicyjnego PSL i w lipcu zeszłego roku został odrzucony głosami posłów opozycji i ludowców. W związku z tym PO rozważała możliwość ograniczenia finansowania partii politycznych z budżetu państwa. PSL przygotowało własny projekt dotyczący ograniczenia wielkości subwencji dla partii politycznych. Ludowcy chcą, by partie od 2010 roku otrzymywały o ponad 20 procent mniej środków niż obecnie. PO i ludowcy prowadzą rozmowy w tej sprawie. Subwencję z budżetu państwa otrzymują te partie, które w ostatnich wyborach do Sejmu uzyskały przynajmniej 3 proc. prawidłowo oddanych głosów (dla koalicji próg wynosi 6 proc.). Subwencja jest wypłacana partiom w transzach kwartalnych.