Paweł Kowal (PJN): Bez gwarancji, że bojkot pomoże Tymoszenko, a może być odwrotnie "Polska jest sąsiadem Ukrainy i w naszym interesie jest pomaganie Ukrainie w przezwyciężaniu kryzysu. W naszym interesie jest osiąganie celów - dziś takim celem jest wsparcie dla tych przedstawicieli opozycji, którzy znajdują się w więzieniu. Natomiast nie ma żadnego dowodu, że ogłoszenie bojkotu takie wsparcie przyniesie, a w pewnych okolicznościach może być nawet przeciwnie. Polska włożyła bardzo dużo środków publicznych w przygotowanie Euro 2012. Jest to wspólny projekt z Ukrainą. Powinniśmy dziś głównie koncentrować się na wysiłkach dyplomatycznych i wysiłkach politycznych, na perswazji wobec Ukrainy, nawet bardzo zdecydowanej, ale prowadzonej w zaciszach gabinetów dyplomatycznych. Trzeba pamiętać o tym, jakie mogą być skutki dla Polski izolowania Ukrainy na arenie międzynarodowej. To jest kluczowa rzecz. Będę gorąco zachęcać przedstawicieli polskich sił politycznych, by na temat Ukrainy odbyć wewnętrzną debatę. Być może (...) potrzebny jest wewnątrzpolski okrągły stół, jeżeli chodzi o politykę wobec Ukrainy. To są elementarne, podstawowe, żywotne interesy Polski, co się będzie działo wokół naszych granic. Dlatego powinniśmy bardzo uważać na to, żeby żadne państwo i żadni istotni politycy w Unii Europejskiej w tej sprawie nie podejmowali działań bez konsultacji z polskim rządem, a jeśli chodzi o arenę wewnętrzną, powinniśmy jak ognia wystrzegać się publicznego demonstrowania różnic w tej sprawie. Gdyby była pewność, że ogłoszenie bojkotu faktycznie pomaga Julii Tymoszenko, trzeba by inaczej do tego podejść. (...) W całej naszej historii ostatnich kilkunastu lat relacji z Ukrainą, począwszy od pomarańczowej rewolucji, podczas której siła polska polegała na tym, że polscy politycy - wtedy był to Aleksander Kwaśniewski - potrafili znaleźć szybko przysłowiowy numer telefonu do obu stron sporu i z tej nauki powinniśmy wyciągać wnioski. Granie kwestią Ukrainy w wewnętrznych rozgrywkach polskich jest być może największym politycznym błędem, jaki dziś można popełnić (...) Polska nie może sobie pozwolić na rozjazd swojej polityki ukraińskiej, ponieważ to natychmiast zostanie wykorzystane przez przeciwników europejskiej drogi Ukrainy". Małgorzata Kidawa-Błońska (PO): To element polityki wewnętrznej "Polska racja stanu i w ogóle interes Polski wymaga, by Euro 2012 - które jest dla nas bardzo ważną imprezą - przebiegało dobrze, w dobrej atmosferze sportowej, żeby kibice i sportowcy mieli swoje święto, żeby wszystko logistycznie dobrze działało. Trzeba tutaj oddzielić sport od polityki. Po raz kolejny mamy sytuację, że wielkie imprezy sportowe odbywają się na terenach państw, które nie do końca przestrzegają praw człowieka, gdzie nie do końca działają (...) standardy europejskie. Politycy powinni wykorzystać wszelką możliwość działań dyplomatycznych, to zresztą rząd polski i prezydent robią od wielu, wielu miesięcy, prowadzą rozmowy, starają się wpływać, naciskać na zmiany zachowań Ukrainy wobec Julii Tymoszenko. Z punktu widzenia polskiej racji stanu sport trzeba od tego oddzielić. Nam powinno zależeć, by Euro 2012 wypadło jak najlepiej. Oświadczenie PiS jest wyłącznie elementem polityki wewnętrznej Polski. Polska jest w rodzinie krajów europejskich. Część krajów, tak samo jak my ocenia działania na Ukrainie, niektórzy politycy nie pojadą tam, by nie spotykać się politykami ukraińskimi. Mam nadzieję, że będzie stanowisko Parlamentu Europejskiego i Unii Europejskiej (...) Nie wyobrażam sobie, że kraj, który jest współorganizatorem imprezy nagle zaczyna to wszystko demontować". Ireneusz Raś (PO), przewodniczący sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki: To niedojrzała deklaracja "To niedojrzała deklaracja. Pan prezes Kaczyński powinien przeczytać historię, choćby Grecji, w której na czas sportowych zmagań, igrzysk zawieszano konflikty zbrojne. W słusznej walce Europy o los byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko trzeba znaleźć takie miejsce i takie narzędzia, aby skutecznie wyegzekwować dla niej wolność. Natomiast EURO jest świętem sportowym i nie można zaprzepaszczać tej wielkiej pracy Polaków i Ukraińców obudowując ją wyłącznie polityką. To byłoby pokazanie, że politycy europejscy wykorzystują EURO jako argument polityczny, a tak nie powinno być. Jeżeli Europa jest silna wyegzekwuje prawa demokratyczne na Ukrainie bez stosowania takich argumentów". Zbigniew Ziobro (SP): Bojkot Ukrainy uderzyłby rykoszetem w nasz kraj Solidarna Polska jest przeciwna bojkotowi Euro 2012. Szef partii Zbigniew Ziobro zaapelował do prezydenta Bronisława Komorowskiego, by podjął się mediacji w sprawie Julii Tymoszenko. Ziobro uważa, że bojkot Ukrainy "uderzyłby rykoszetem" w nasz kraj. Zdaniem szefa Solidarnej Polski, nasz kraj poniósł olbrzymie koszty związane z organizacją mistrzostw. Wiele firm i osób prywatnych łączy mistrzostwa z możliwością zarobku. W tym świetle bojkot byłby uderzeniem w naszą gospodarkę. Zdaniem Ziobry nie można do tego dopuścić. Zdaniem Zbigniewa Ziobry takie postępowanie jest stosowaniem podwójnych standardów w polityce, bo wcześniej nie dochodziło do bojkotu rozgrywek organizowanych przez kraje, które łamały prawa człowieka. Ziobro zaznaczył, że politycy, którzy dziś namawiają do bojkotu Euro 2012 powinni także zbojkotować zimową Olimpiadę w Soczi w 2014 roku, dlatego, że wojska rosyjskie okupują część terytorium Gruzji. Minister w Kancelarii Prezydenta Tomasz Nałęcz: Apel PiS jest niestosowny i szkodzi Polsce Prezydencki minister Tomasz Nałęcz uważa, że polski bojkot EURO zaszkodzi również samej Polsce. - My jako najbliższy sąsiad Ukrainy możemy trzymać kciuki za to, żeby działy się rzeczy dobre i serce nam krwawi jak dzieją się rzeczy niedobre. Ale jeśli chodzi o EURO, to jesteśmy związani z Ukrainą jak bliźniak z bliźniakiem. Nie da się skalpelem bojkotu czy odebrania tych mistrzostw potraktować jedno z państw bliźniaczych organizujących to EURO. Tak naprawdę, gdyby ten apel został wysłuchany to okaleczona by została Polska - powiedział Nałęcz. Tomasz Nałęcz uważa, że apel prezesa PiS służy wyłącznie interesom partyjnym i jest obliczony na wewnętrzne rozgrywki polityczne w Polsce. Doradca prezydenta porównał takie działania do zachowania polskiej szlachty z 1791 roku. - Jak dzisiaj tego apelu prezesa słuchałem, to pomyślałem sobie o takim magnackim zacietrzewieniu, byleby na swoim postawić, byleby swojego dopiąć, nieważne, kto ile na tym straci. Moim zdaniem jest to niestosowny apel, szkodzący Polsce jako organizatorowi igrzysk Europy w piłkę nożną - powiedział Nałęcz. Aleksander Kwaśniewski: Pomysły PiS ws. bojkotu - zupełnie nierealistyczne "Pomysły PiS są zupełnie nierealistyczne. Jak w ciągu miesiąca można przeprowadzić tak wielką operację logistyczną gdzie indziej? (...) To są takie propozycje wynikające z nieświadomości, z czym mamy do czynienia. Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej to są trzecie w kolejności najważniejsze zawody na świecie, po Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej i Igrzyskach Olimpijskich. To wymaga lat przygotowań i sami o tym wiemy: wybudowanie stadionów, zapewnienie baz treningowych (...). Jestem przeciwnikiem bojkotowania imprez sportowych z wielu względów. Po pierwsze sport jest sportem, a polityka polityką i nie należy tego mieszać, bo to jest zawsze z wielką szkodą dla sportu i niewielkim efektem dla polityki. To jest pomieszanie ról. Przeżyliśmy bojkot igrzysk w Moskwie, w Los Angeles. Myślę, że nawet politycy tamtych decyzji się wstydzą (...) Po drugie wydaje mi się, że bojkot w polityce jest średnio skuteczną metodą. Istotniejszy jest uczciwy dialog i po prostu sprawę stawia się twardo i oczekuje się reakcji. Ja bym zalecał władzom europejskim na tym etapie intensyfikować kontakty z władzami Ukrainy i zmusić je do wykonania wszystkich obietnic, które prezydent Janukowycz i inni przedstawiciele władz składali wielokrotnie. Chodzi m.in. o zmiany w Kodeksie karnym, zmiany postępowania karnego i możliwość leczenia Julii Tymoszenko za granicą. Sądzę, że to byłoby rozwiązanie najszybsze i rozładowałoby napięcie. (...) Jestem przekonany, że we władzach Ukrainy jest świadomość powagi sytuacji i tego, że to co się dzieje wokół Julii Tymoszenko, jest w tej chwili wielką barierą dla kontaktów Ukrainy z Europą." Tadeusz Iwiński (SLD): Powinniśmy zachowywać się w sposób bardzo wyważony "Trzeba oczywiście nie godzić się na takie traktowanie przez władze ukraińskie byłej premier Julii Tymoszenko (...) i wyrazić sprzeciw w tej sprawie, choć w tle tego wszystkiego są wybory na Ukrainie, które odbędą się 24 października, czyli za niecałe pół roku. Paradoksalnie jeśli chodzi o stanowisko Niemiec, to w tle być może też są przyśpieszone wybory parlamentarne w Niemczech. Powinny odbyć się w przyszłym roku, ale jeżeli Wolni Demokraci (FDP) będą wyeliminowani w wyniku wyborów, które odbędą się w najbliższą niedzielę w Szlezwiku-Holsztynie, a niedługo potem (...) w wyborach w największym landzie - Nadrenii Północnej-Westfalii, to jest bardzo prawdopodobne, że kanclerz Angela Merkel ogłosi przedterminowe wybory w tym roku. Kwestia bojkotu to element polityki wewnętrznej w Polsce - jeśli chodzi o oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego - ale też element polityki wewnętrznej Niemiec. Może tam dojść do konkurencji, kto lepiej chroni prawa człowieka. Zresztą generalnie bojkot wielkich wydarzeń sportowych nigdzie do niczego dobrego nie doprowadził, choć Amerykanie bojkotowali Igrzyska Olimpijskie w Moskwie, a Rosjanie i ich sojusznicy bojkotowali Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles. Do otwarcia mistrzostw jest jeszcze 35 dni, być może - bo rysuje się scenariusz, o którym wspominał kilka dni temu wicepremier Ukrainy Wałerij Choroszkowski - Julia Tymoszenko zostanie wypuszczona, o ile zostanie podpisana umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z Unią Europejską. To by wszystko rozwiązało (...) pozwoliłoby wszystkim wyjść z twarzą. Polska włożyła tyle wysiłku w przygotowanie mistrzostw Euro 2012 - jest też państwem, które jako pierwsze, na kilka godzin przed Kanadą, uznało niepodległość Ukrainy - dlatego powinniśmy zachowywać się w sposób bardzo wyważony. Oczywiście trzeba bronić praw człowieka i zwracać uwagę na niestosowność traktowania Julii Tymoszenko, ale jednocześnie zachowywać zimną krew".