W piątek (17 lipca) w Gdyni były kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP Rafał Trzaskowski zapowiedział, że podejmuje się stworzenia ruchu obywatelskiego razem z samorządowcami i organizacjami pozarządowymi, bo - jak podkreślał - partie nie wystarczą. Zadeklarował ponadto, że jest gotowy do rozmowy z każdym. Politycy goszczący w "Śniadaniu w Trójce" na antenie Programu trzeciego Polskiego Radia zostali zapytani, czy Trzaskowski powinien stanąć na czele opozycji. Wiceszef klubu PSL-Kukiz15 Marek Sawicki ocenił, że "kolejny raz mamy święto z okazji porażki". "To było wyraźnie święto z przegranej" - dodał. "Ruch wyprzedzający" "To był też ruch wyprzedzający, bo taki ruch społeczny zapowiadał też Szymon Hołownia" - powiedział i zaznaczył, że po stronie postsolidarnościowej co kilka lat są zmiany szyldów i nazw, ale wciąż są to ci sami ludzie, te same idee i ten sam sposób uprawiania polityki. "Nic nowego po tym ruchu się nie spodziewam" - powiedział. Doradca prezydenta Paweł Sałek podkreślał, że Trzaskowski powinien się skupić na zarządzaniu stolicą i pilnowaniu warszawskich spraw. "Te głosy, które były oddane na niego, prawdopodobnie w połowie albo jeszcze więcej, były oddane przeciwko Zjednoczonej Prawicy i prezydentowi Andrzejowi Dudzie" - ocenił. Szef klubu Lewica Krzysztof Gawkowski stwierdził natomiast, że jest to kombinatoryka polityczna i próba dokonania liftingu swojej partii. Zapowiedział przy tym, odnosząc się do słów o "nowej solidarności" wypowiedzianych na wiecu w Gdyni, że nie będzie wspólnej opozycji, a Lewica idzie swoją drogą. "Ani PiS, ani Platforma to nie są nasi przyjaciele" - mówił. Poseł PiS Bartosz Kownacki mówił, że Trzaskowski chce przejąć elektoraty Lewicy, PSL i Szymona Hołowni. "Wilcze prawo zwycięstwa tego na opozycji, żeby tak działać" - ocenił. "Zgadzam się, że to pewnego rodzaju lekką ściema" - dodał. "Trzeba stworzyć przestrzeń dla obywateli" Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec ocenił, że dziś trzeba stworzyć przestrzeń dla obywateli i dać im szansę działać publicznie. "Rafał Trzaskowski ma ogromny mandat zaufania i z całą pewnością będzie pracował nad tym, żeby godnie reprezentować tych, którzy oddali na niego głos" - podkreślał. Goście Programu Trzeciego Polskiego Radia, czy pomimo złożonych protestów do Sądu Najwyższego, oceniają oni, że wybory prezydenckie były ważne. Politycy zgodnie potwierdzali, że choć różnica między kandydatami jest znacząca, to obywatele mają prawo składać protesty i Sąd Najwyższy będzie się musiał do nich ustosunkować. Jan Grabiec mówił, że wybory prezydenckie nie były normalnymi wyborami. "Tysiące, setki tysięcy Polaków zwraca uwagę, że były to wybory nieuczciwe. Były to wybory nieuczciwe, nie tylko jeżeli chodzi o samo liczenie głosów, bo tutaj te udowodnione fałszerstwa, zafałszowania dotyczące protokołów, dotyczące liczenia głosów, dotyczące zachowań członków komisji, to są setki, może tysiące głosów" - mówił. Jan Grabiec: Wybory zostały "skręcone" "Rzeczywiście ta skala jest mniejsza niż skala różnicy w tym ostatecznym wyniku między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim, ale kwestia naruszeń prawa dotyczących systemu wyborczego począwszy od nielegalnego udziału telewizji publicznej w kampanii Andrzeja Dudy, poprzez udział urzędników i to szczebla ministerialnego" - ocenił. Grabiec stwierdził też, że wybory prezydenckie zostały "skręcone". "Tutaj mamy do czynienia z oszustwem wyborczym polegającym na systemowym zaangażowaniu instytucji państwowych, które powinny być bezstronne, w kampanię jednego kandydata" - podkreślił. Doradca prezydenta ocenił, że KO i PO próbują podsycać emocje związane z protestami. Na pytanie, jak je podsycają, Sałek odpowiedział, że wiosną uruchomiono stronę internetową, aby zgłaszać przez nią wszystkie protesty. "Ta strona wywoływała takie emocje związane z tym, że być może te zastrzeżenia, jeśli jakieś będą się pojawiały, a zawsze się przy wyborach pojawiają jakieś zastrzeżenia, aby w sposób masowy przekazywać do SN i liderzy PO też to zapowiadali: swój główny protest wyborczy, a także zachęcali innych do tego, żeby te protesty wyborcze składać" - mówił. Politycy przewidują, co zrobi Sąd Najwyższy Gawkowski ocenił, że były problemy z głosowaniem, w tym problemy poza granicami Polski. "Różnica głosów powoduje, że te wybory ciężko zakwalifikować jako nielegalne" - podkreślał. "Lewica ma zaufanie do Sądu Najwyższego w tej sprawie" - podkreślał i przypomniał, że w 1995 roku, kiedy wybory prezydenckie wygrał Aleksander Kwaśniewski było 600 tys. protestów i SN je odrzucił, a Kwaśniewski - w jego ocenie - okazał się znakomitym prezydentem. "Ta perspektywa dzisiaj jasno pokazuje, że chce się zbijać kapitał polityczny, czy SN pójdzie jakąś drogą kwestionowania, czy nie" - powiedział szef klubu Lewicy. Poseł PiS ocenił natomiast, że nie sądzi, żeby SN podzielił te uwagi, które zostały skierowane poprzez protesty. "Te 400 tys. głosów mówi samo za siebie" - dodał. W niedzielnej II turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda zdobył 51,03 proc. (10 mln 440 tys. 648 głosów), uzyskując reelekcję. Kandydat KO Rafał Trzaskowski osiągnął wynik 48,97 proc. (10 mln 18 tys. 263 głosy).