Prezes PiS Jarosław Kaczyński w sobotę zapowiedział, że Beata Szydło jest kandydatką partii na premiera. Jest "uczciwa, pracowita, rzetelna; jest młoda, ale jest dojrzała jednocześnie" - rekomendował. To "zabieg marketingowy" - skomentował rekomendację dla Szydło szef klubu PO Rafał Grupiński. Podkreślił w sobotniej rozmowie z PAP, że PiS musi najpierw wygrać wybory, a dopiero potem "przymierzać się do takich stanowisk, jak stanowisko premiera". "Po drugie przypomnę, że w 2005 roku Jarosław Kaczyński zaklinał się, że nie będzie premierem, a następnie po roku usunął Kazimierza Marcinkiewicza, żeby sięgnąć po pełnię władzy" - zaznaczył przewodniczący klubu Platformy. - Obawiam się, że Beata Szydło jest nieświadoma tego, że jeżeli PiS wygrałby wybory, czego nie życzę ani Polsce, ani sobie, że jest tylko i wyłącznie paprotką na pierwsze miesiące. Jarosław Kaczyński uwielbia władzę i bez wątpienia stosuje to włącznie dzisiaj jako zabieg marketingowy - dodał. Pytany czy Szydło może być dla PiS trudniejszym przeciwnikiem niż Jarosław Kaczyński, Grupiński podkreślił, że dla PO najważniejsza jest teraz "bitwa o to, żeby Polską nie rządzili ludzie, którzy mają spiskowe teorie na wszystko co się w Polsce dzieje, począwszy od katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, a skończywszy na sposobie działania różnych instytucji życia publicznego". "To też dla nas PiS jest, jako środowisko, głównym przeciwnikiem, a nie konkretne osoby" - powiedział polityk PO. "Nie ma żadnych tylnych siedzeń" Również wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak ocenił, że kandydatura Szydło na premiera to "zabieg marketingowy PiS, a nie rzeczywista decyzja". -Do sprawowania funkcji premiera potrzebne jest ogromne doświadczenie i przygotowania, w samym PiS są osoby, które takie przygotowanie mają, choćby Jarosława Kaczyński - zaznaczył. - Mało jest czytelne, że lider PiS nie staje do rywalizacji. W krajach zachodniej demokracji jest to bardzo wyraźne - szefem rządu zostaje lider zwycięskiej partii i nie ma żadnych tylnych siedzeń, ani rozwiązań zastępczych - zauważył Siemoniak. Szef PSL Janusz Piechociński pytany o komentarz do zapowiedzi PiS dot. kandydatury Szydło na stanowisko premiera powiedział w sobotę dziennikarzom, że przyjmuje z satysfakcją "każdą deklarację zwiększającą podmiotowość kobiet nie tylko w polityce". Zdaniem Piechocińskiego PiS, wskazując na Szydło, chce doprowadzić do jej konfrontacji z premier Ewą Kopacz. Prezes ludowców zwrócił uwagę, że nie wiadomo, czy ta kandydatura "utrzyma się do wyborów". Dodał jednak, że ze strony PiS jest to "dobry krok". "Ja też zwiększam liczbę dziewcząt, które będą nie tylko startowały w wyborach, ale też (będą) odgrywały po nich coraz większą rolę" - zaznaczył. "PiS chce odwrócić uwagę od Kaczyńskiego czy Macierewicza" Z kolei rzecznik SLD Dariusz Joński ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że rekomendacja dla Szydło jest przedwczesna. Zaznaczył jednak, że każda partia ma prawo do podejmowania takich kroków. - Jeszcze wybory nie są ogłoszone, a już niektóre partie próbują wystawiać swoich kandydatów na premiera. Przypomina mi się czas, kiedy Platforma Obywatelska wystawiła premiera z Krakowa, później się okazało, że po wyborach ten premier z Krakowa, dokładnie Jan Rokita, musiał opuścić szeregi, więc takie dzielenie skóry na niedźwiedziu, może być zabójcze dla tych formacji, które już myślą, że witają się z gąską - powiedział Joński. Ocenił, że przedstawienie Szydło jako kandydatki na premiera jest "celowym zagraniem PR-owskim, tylko i wyłącznie po to, żeby odwrócić uwagę od tych twarzy już zgranych PiS - Jarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza, czy Mariusza Kamińskiego. "Ale odnoszę wrażenie, że ci politycy nie wybierają się na emeryturę polityczną i będą decydować o wszystkim" - dodał rzecznik SLD. Ocenił, że w przypadku wygranej PiS w wyborach parlamentarnych to od Jarosława Kaczyńskiego będzie zależało, kto będzie premierem i jak długo będzie premierem. "Władza zostanie w rękach Kaczyńskiego" Lider Twojego Ruchu Janusz Palikot nazwał kandydaturę Szydło "paprotką". - Proponuje się panią Beatę Szydło na premierkę, ale władza cała zostaje w rękach pana Jarosława Kaczyńskiego - ocenił Palikot. - Zachęcamy liderów innych formacji, by nie traktowali, zwłaszcza kobiet, ale w ogóle swoich partnerów jako różnego rodzaju paprotek i (nie podejmowali) cynicznych prób oszukania opinii publicznej - mówił w nawiązaniu do sobotniej decyzji Kongresu Krajowego Twojego Ruchu powołującego na współprzewodniczącą partii - obok Palikota - Barbarę Nowacką.