Wiceszef klubu PO powiedział w niedzielę w "Poranku" TVN 24, że jest "dość prawdopodobne, że wybory muszą się odbyć wiosną 2011 roku, czyli o pół roku przed terminem". Jak argumentował, jesienią 2011 roku rozpoczyna się polskie przewodnictwo w Unii Europejskiej. - Jest nie do pomyślenia, żeby w tym okresie odbywały się wybory parlamentarne - podkreślił polityk Platformy. Zwolennikiem wiosennego terminu następnych wyborów jest również wicemarszałek Sejmu (PSL), nie tylko ze względu na przypadającą na ten rok prezydencję polską w Unii. Jak powiedział w programie "Kawa na ławę", od lat, w roku wyborczym, jest problem z pracami nad budżetem na kolejny rok. - Ja uważam, że trzeba naprawdę do tego podejść, nie tylko ze względu na prezydencję, ale ze względu na ciągłe przerzucanie się odpowiedzialnością o budżet - powiedział wicemarszałek. Podobnie uważa (LiD). - My wielokrotnie mówiliśmy, że dla przygotowania i realizacji budżetu, lepiej by wybory parlamentarne były na wiosnę - podkreślił Kalisz w niedzielnej "Kawie na ławę". Także zdaniem z PiS, trzeba zastanowić się nad tym, jak pogodzić wybory i polską prezydencję w UE.