Nadchodzący tydzień będzie początkiem politycznego sezonu - po kilkutygodniowej przerwie do pracy wracają posłowie; 27 sierpnia ruszy formalnie kampania przed wyborami samorządowymi.Zdaniem ekspertów z Uniwersytetu Warszawskiego, z którymi rozmawiała PAP, tę kampanię będzie charakteryzować mocny przekaz "wojujących polityków", który ma zmobilizować niezaangażowanych wyborców, a z drugiej strony - ucieczka od szyldów partyjnych. Wojujące mniejszości Według Chwedoruka już pojawiły się pierwsze oznaki tego, czego można się spodziewać po kampanii samorządowej - chodzi o plakaty zamówione przez PiS, gdzie rządzący nazwani są sitwą; i odpowiedź PO, która opisała skład przyszłego rządu PiS - tam Jarosława Kaczyńskiego mianowano premierem i ministrem zemsty narodowej. - To uaktywniają się tzw. wojujące mniejszości. Politycy wiedzą, że frekwencja w wyborach samorządowych jest niska, i że tylko ostry negatywny przekaz dociera do niezaangażowanych wyborców - stwierdził Chwedoruk. Według niego zwłaszcza PiS będzie z tego skwapliwie korzystać m.in. przypominając sprawę taśm "Wprost". - Z kolei PO może straszyć Macierewiczem i sugerować, że PiS dogaduje się ze skandalizującym Korwin-Mikkem - dodał politolog. Mimo to - zauważył Chwedoruk - wybory samorządowe mają swoją specyfikę. - Wybory do PE były dla partii poniekąd "trochę dla efektu", podkreślano procentowy wynik partii; wybory samorządowe są dla stanowisk - podkreślił. Dodał, że właśnie dzięki zdobytym przez partie stanowiskom, liderzy partyjni są w stanie utrzymać dyscyplinę wśród lokalnych działaczy. Dlatego - uważa naukowiec - politycy PO z premierem Donaldem Tuskiem na czele są gotowi do ustępstw, a nawet upokorzeń, z jakimi wiąże się współpraca z lokalnymi samorządowcami o silnej pozycji w regionie. Zdaniem Chwedoruka przykładem takich działań jest "dogadanie się" z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem. - Tutaj premier nie chciał ryzykować prestiżowej porażki, liczyło się to, by ludzie PO zdobyli miejsca w samorządzie - zaznaczył politolog. Kto ma szansę? Ekspert podkreśla, że kolejnym "trendem", jaki widać w nadchodzącej kampanii, jest ucieczka od szyldów partyjnych. Według Chwedoruka ma to związek z niską oceną polityków jako takich. Dlatego - jego zdaniem - coraz chętniej ukrywają się oni za komitetami w rodzaju porozumienie dla jakiegoś tam miasta i niechętnie przyznają się do partyjnych powiązań. Sprzyjać temu ma wielostopniowy i skomplikowany charakter wyborów samorządowych - uważa. Według Chwedoruka właśnie w związku ze specyfiką wyborów samorządowych - m.in. koniecznością obsadzenia wielu list - w lepszej sytuacji niż w przypadku innego typu wyborów są SLD i PSL. - To partie o dużej i ugruntowanej siatce działaczy samorządowych w całym kraju. Dlatego w wyborach samorządowych uzyskują z reguły lepsze wyniki od oczekiwanych - podkreśla politolog. Szans na mandaty nie ma natomiast - w ocenie Chwedoruka - ugrupowanie Janusza Palikota. - Twój Ruch przegrał sprawę współpracy z SLD. Zatem wybory samorządowe będą dla niego tym, czym europejskie dla Solidarnej Polski, czyli totalną klęską - zaznaczył politolog. Z kolei Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego - jak ocenił - może powalczyć o mandaty jedynie w sejmikach dużych miast, z wieloma ośrodkami akademickimi. Kopanie po kostkach O kampanii samorządowej jako przygrywce do zbliżających się wyborów parlamentarnych mówi z kolei Wojciech Jabłoński. - Samorządy są bardzo upartyjnione. W kampanii liczą się charakterystyczne twarze - ocenił. Według politologa takie upartyjnienie może wynikać ze stosunkowo niewielkiego zainteresowania Polaków tematem samorządów i raczej skomplikowanego systemu wyborczego. - Dlatego ostatecznie ludzie wybierają na ogół duże partie, osoby podsuwane im przez ich politycznych liderów - uważa Jabłoński. Jak wskazuje, wyjątkiem są "sprawdzone samorządowe nazwiska" w wielkich miastach. Jabłoński ocenił, że partie "dogadały się już z kim tylko mogły w samorządach". - I dlatego teraz przyszedł czas na kopanie się po kostkach i ciosy poniżej pasa - stwierdził. Zwycięstwo PiS nie jest pewne - Wiemy natomiast jakie tematy - znowu - nie pojawią się w kampanii. Zabraknie tematu spychania przez polityków centralnych zadań na samorządy bez udzielania im na to środków - uważa Jabłoński, wskazując, że to niewygodny temat dla wszystkich partii. Jabłoński zaznaczył, że choć wybory samorządowe będą trudne dla PO, to nie będzie pewnego zwycięstwa PiS. - Prezes Kaczyński ma "talent do wysypania się" z jakąś medialnie trudną do strawienia wypowiedzią. Jeśli tak się stanie, poparcie może się zmienić i nawet taśmy "Wprost" PiS nie pomogą - zaznaczył. Politolog przewiduje, że najgorzej w wyborach samorządowych wypadnie TR. - Palikot przespał czas na organizowanie struktur lokalnych. Ponadto nie wyrobił sobie profilu ideologicznego: raz deklarował się jako liberał, popierający późniejsze pójście na emerytury, po czym przedstawiał jako socjalista wrażliwy na los biednych i skrzywdzonych - podkreślił Jabłoński. (PAP)