- Nie wiemy do końca, co było przyczyną tragedii. Wszystko wskazuje na to, że podłożem desperackiego kroku mógł być nocny wypadek samochodem - powiedział Nowak. Policjant zakończył służbę w czwartek wieczorem, o godz. 20 wyszedł z komisariatu. Godzinę po północy przy jednej z ulic w Gorlicach znaleziono należący do niego samochód. Auto leżało na dachu. Kierowcy nie było w pobliżu. Policjanci próbowali się z nim skontaktować, ale bez rezultatu. - Dlatego też dzisiaj rano przełożony tego policjanta w asyście dwóch innych funkcjonariuszy poszedł do niego do domu, aby wyjaśnić sprawę porzuconego pojazdu. W trakcie rozmowy na ten temat sierżant niespodziewanie wyciągnął broń i strzelił do siebie ponosząc śmierć na miejscu - relacjonował Nowak. Policjanci, na oczach których rozegrała się tragedia, znajdują się pod opieką psychologa. Okoliczności samobójstwa funkcjonariusza wyjaśnia Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Według zapewnień policji, na miejscu kolizji znaleziono jedynie auto funkcjonariusza, nie było żadnych poszkodowanych osób. Na razie nie ma żadnych ustaleń, co do stanu trzeźwości policjanta w chwili, gdy popełnił on samobójstwo. Wyjaśni to sekcja zwłok. Nowak, pytany czy policjanci próbowali obezwładnić kolegę, gdy ten sięgnął po broń, odparł: "Całe zajście szczegółowo wyjaśniają pracownicy wydziału kontroli. Na razie policjanci są w szoku". 27-latek od czterech lat służył w policji, w sekcji prewencji i ruchu drogowego. Według przełożonych, policjant nie był karany dyscyplinarnie, nie miał żadnych problemów w pracy i nic nie wskazywało na to, aby miał jakiekolwiek inne problemy.