Policjanci usłyszeli zarzuty prokuratorskie w piątek. Oskarżeni są o brak reakcji na brutalne metody pracy ich kolegów. Funkcjonariusze na przełomie marca i kwietnia mieli być świadkami grożenia, bicia i rażenia paralizatorem przesłuchiwanych osób. Grożą im za to trzy lata więzienia. Po otrzymaniu oficjalnego pisma od prokuratury szef olsztyńskiej policji ma ich zawiesić w obowiązkach. Nie ominie ich także postępowanie dyscyplinarne. - Prokurator prowadzący sprawę, kierując się dobrem śledztwa, nie wyraził zgody na podanie do publicznej wiadomości, czy podejrzani przyznają się oraz czy i jakiej treści wyjaśnienia złożyli - powiedział reporterowi radia RMF FM Zbigniew Czerwiński z olsztyńskiej prokuratury. Doświadczeni funkcjonariusze Oskarżeni w piątek policjanci mają długi staż pracy, sięgający od kilkunastu do 25 lat. Jeden z mężczyzn od kilku miesięcy pracuje w Centralnym Biurze Śledczym. W sumie w związku z aferą stosowania przemocy na olsztyńskiej komendzie oskarżonych jest dziesięciu funkcjonariuszy. Trójka z zatrzymanych wcześniej funkcjonariuszy przebywa obecnie w areszcie, grozi im dziesięć lat więzienia. Z obawy przed mataczeniem każdego umieszczono w innym areszcie. Do tej pory do olsztyńskiej prokuratury zgłosiło się pięć osób, które twierdzą, że były brutalnie przesłuchiwane. Wśród nich jest Mirosław S., oskarżony o zabicie kolegi w Biskupcu pod Olsztynem. Już podczas przesłuchania jeden z prokuratorów zauważył na jego ciele siniaki. Według wstępnych ustaleń śledczych jego wersja wydarzeń dotycząca przesłuchań jest wielce prawdopodobna. Po ujawnieniu nieprawidłowości w policji do dymisji podał się wojewódzki komendant policji oraz szef olsztyńskiej komendy. Przeniesiono do innego pionu również przełożonych oskarżonych policjantów. Piotr Bułakowski