Do przeszukania doszło 4 lutego, czyli w momencie, gdy już było wiadomo, że nie będzie szans zatrzymać Mariusza T. w ośrodku w Gostyninie. Jak ustalił nasz reporter, prokuratorzy mają dowody na to, że policjanci weszli do celi, by szukać zakazanych materiałów, choć wtedy nie toczyło się przeciwko pedofilowi żadne postępowanie. W tej chwili śledczy wyjaśniają, skąd się tam wzięła policja i kto wydał zgodę na ich wpuszczenie do celi. Nasz reporter pytał o to rzecznika zakładu karnego w Rzeszowie. Major Norbert Gaweł powiedział jedynie, że do czasu zakończenia śledztwa służba więzienna nie będzie się w tej sprawie wypowiadać. Nakłonili go, by poprosił o ochronę Wczoraj pisaliśmy o tym, że policjanci nakłonili Mariusza T. do tego, by sam poprosił o ochronę. Spotkanie odbyło się za zgodą dyrektora zakładu karnego w Rzeszowie. Gdyby pedofil-morderca sam nie poprosił o ochronę, policjanci nie mieliby narzędzi do tego, by go skutecznie pilnować.Mariusz T. uznany za osobę stwarzającą zagrożenie 3 marca sąd w Rzeszowie uznał, że Mariusz T. jest osobą stwarzającą zagrożenie i ma trafić do zamkniętego ośrodka. Decyzja sądu nie jest jednak prawomocna. 11 lutego morderca czterech chłopców wyszedł na wolność. Mariusz T. to pedofil skazany w 1989 roku za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci zamienioną potem na 25 lat więzienia. Opuścił więzienie 11 lutego po zakończeniu kary. Przebywa na wolności, choć - decyzją sądu, na wniosek dyrektora więzienia - ma dozór policji. Policja może stosować wobec niego czynności rozpoznawczo-operacyjne. (mal)