Do zatrzymania doszło w środę wieczorem, w orientalnej restauracji w centrum stolicy. W tym samym czasie w mieszkaniu w podwarszawskich Ząbkach zatrzymano też 30-letniego Tomasza C., uznawanego za prawą rękę "Salaputa". Przed tygodniem w Warszawie i okolicach ujęto 15 członków zorganizowanej grupy przestępczej z tzw. grupy markowskiej. Wtedy jednak nie zatrzymano szefa grupy; policja nie odnosiła się do informacji medialnych, że "Salaputowi" udało się wymknąć z obławy. W akcji sprzed tygodnia brało udział 200 policjantów, którzy jednocześnie wkroczyli do kilkunastu mieszkań i domów w Warszawie, Markach, Radzyminie, Nowym Dworze Mazowieckim i Grodzisku Mazowieckim. 10 spośród zatrzymanych jest podejrzewanych o udział w połowie marca w strzelaninie w podwarszawskich Markach. Spotkali się tam członkowie dwóch gangów: markowskiego oraz mokotowskiego. W czasie strzelaniny śmiertelnie ranny został Tomasz W., ps. Króciak. Powstałą na początku lat 90. tzw. grupę markowską policja rozpracowuje od 2006 r. w ramach śledztwa prowadzonego przez X wydział biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Do pierwszych zatrzymań liderów i członków grupy doszło w grudniu 2007 r. Jak dotąd zatrzymano kilkadziesiąt osób. - Członkowie zorganizowanej grupy po odbyciu kar więzienia wychodzili na wolność i wracali na drogę przestępczą - powiedział Szyndler. Andrzej P. - jak podkreśla policja - jest doskonale znany w świecie przestępczym. Działalność rozpoczął na początku lat 90. Wywodził się z grupy Mutantów, która napadła na policjantów w Parolach 23 marca 2002 roku (próbowali odbić przechwyconego przez funkcjonariuszy tira, wyładowanego sprzętem elektronicznym), zabijając jednego z nich. Interesy P. prowadził m.in. z Andrzejem Cz. ps. Kikir (bossem gangu markowskiego, zastrzelonym w 2000 r. w szpitalu przy ul. Szaserów). W 1995 r. "Salaput" trafił do więzienia, gdzie odbywał wyrok 12 lat więzienia m.in. za napady z bronią i przestępstwa popełnione ze szczególnym okrucieństwem. Wyszedł w czerwcu 2004 r. i - według ustaleń policjantów - zaczął odtwarzać tzw. grupę markowską. Jego gang specjalizował się w wymuszaniu haraczu od przedsiębiorców. Jeśli nie płacili, przestępcy podpalali ich hurtownie, magazyny - pod koniec 2004 r. takich podpaleń odnotowano 12, m.in. w Markach, Radzyminie i Sulejówku. Grupa zajmowała się też porwaniami. Od rodziny jednej ze swoich ofiar żądali okupu w wysokości 100 tys. dolarów. W styczniu 2005 r. "Salaput" został ponownie zatrzymany przez policję, a następnie oskarżony przez prokuraturę o wymuszanie haraczy, prokuratura oskarżyła go także o udział w obrocie narkotykami. W listopadzie 2006 roku "Salaput" przeżył zamach na swoje życie. Został postrzelony w jednym z barów na warszawskiej Pradze.