Komendant pytany był przez dziennikarzy o to, dlaczego przez rok nie zapoznał się z nagraniem wideo z paralizatora oraz dlaczego w momencie, kiedy nie było efektów działań w tej sprawie, nie przejął prowadzenia tego postępowania. "Odsyłam do oświadczenia na stronie internetowej, co do efektów dotychczasowych działań zespołów kontrolnych, a także komendanta wojewódzkiego policji, a zwłaszcza do końcowego fragmentu tej informacji, gdzie mówimy wyraźnie, że cały czas czynności trwają. Z panem ministrem podjęliśmy cały szereg decyzji również personalnych, ale także organizacyjnych i wcale nie zakończyliśmy tych działań. One cały czas trwają" - podkreślił Szymczyk. Zapewnił, że efekty działań zostaną ujawnione. "Informuję, że po zakończeniu tych wszystkich postępowań przedstawimy państwu pełną informację na temat efektów pracy zespołów kontrolnych i efektów działania komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Do tego czasu nie chcielibyśmy cząstkowo informować o poszczególnych naszych działaniach" - mówił szef KGP. "Odsyłam także do lektury ustawy o policji, ona też bardzo szczegółowo definiuje kwestie prowadzenia postępowań dyscyplinarnych - kto je prowadzi, kiedy jest pierwsza instancja, kiedy druga instancja" - dodał. Sprawa wróciła po emisji reportażu Igor Stachowiak został zatrzymany na wrocławskim rynku w maju 2016 roku. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego użyli paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny. W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskie policji nadinsp. Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę. Funkcjonariusz, który używał tasera wobec zatrzymanego, który miał już kajdanki, został zwolniony ze służby. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.