"Policja weszła do mnie do domu i robią rewizję" - poinformował w środę rano Robert Bąkiewicz na platformie X. W późniejszym wpisie na Facebooku były prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości przekazał, że policja próbuje siłowo wejść do siedziby Marszu Niepodległości. "Dzisiejsze polityczne działania Policji na zlecenie Donalda Tuska jest zemstą za głoszenie prawdy o działaniach obecnego rządu oraz próba zastraszenia! Pod byle pretekstem zabrano telefony i komputer chcąc ograniczyć zakres mojej działalności! Walka trwa! Ani kroku wstecz!" - dodał. Akcja służb wywołała lawinę politycznych komentarzy. Policja W domu Bąkiewicza. "Koniec bezkarności" "Koniec bezkarności hejterów, beneficjentów i osiłków władzy PiS! - napisał europoseł KO Michał Szczerba. "Nikt nie jest ponad prawem w demokratycznym państwie prawa. Robert Bąkiewicz też" - skomentował poseł Lewicy Tomasz Trela. Europoseł KO Dariusz Joński stwierdził z kolei, że "Straż Narodowa i Marsz Niepodległości Bąkiewicza to były nacjonalistyczne bojówki PiS". "Byli za to obficie nagradzani. W sumie 3 mln zł dostały od państwa 'Straż Narodowa' i 'Marsz Niepodległości' Roberta Bąkiewicza, a podczas przyznawania dotacji złamane zostało prawo. (...) Dziś bezkarność takich ludzi jak Bąkiewicz się kończy" - stwierdził. "Niewinni nie mają się czego bać" - napisał z kolei europoseł KO Krzysztof Brejza. W innym tonie wypowiedział się były premier Mateusz Morawiecki. "Wstydu nie macie. Państwo dryfuje więc trzeba benzyną podlać ognisko. Stąd najazd bodnarowców na opozycyjne stowarzyszenie" - napisał. "A Marsz Niepodległości jak co roku powinien przejść ulicami Warszawy" - dodał. Po stronie Bąkiewicza stanął również były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. "Tuskowcy dalej ścigają polityków opozycji" - napisał. Była małopolska kurator oświaty Barbara Nowak stwierdziła z kolei, że "Robert Bąkiewicz to człowiek groźny dla systemu kolonializmu niemieckiego". "Gromadzi setki tysięcy ludzi na Marszach Niepodległości, przed Ambasadą Niemiec wyliczał krzywdy uczynione Polsce przez okupantów niemieckich i ich koncerny. Dziś przyszli po niego. Czy to Polska jeszcze?" - napisała. Śledztwo prokuratury ws. Marszu Niepodległości Działania policji mają związek z wydarzeniami podczas Marszu Niepodległości z 11 listopada 2018 roku. - Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga nadzoruje śledztwo dotyczące szeregu przestępstw zaobserwowanych w czasie tego marszu - poinformował prok. Norbert Woliński. Dodał, że w toku postępowania śledczy przeanalizowali nagrania z marszu, na których zarejestrowano jak jedna z osób należących do straży Marszu Niepodległości wyraża groźbę karalną w stosunku do innej osoby. Śledztwo w tej sprawie wszczęła 4 stycznia 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie. - Wizerunek osoby z nagrania został okazany kilkudziesięciu świadkom, w tym Robertowi Bąkiewiczowi, który był przewodniczącym zgromadzenia. Żaden z nich nie rozpoznał pokazanej osoby - powiedział prof. Woliński. M.in. po tych działaniach prokuratura umorzyła śledztwo 14 maja 2020 roku. Niedawno ruszyło ponownie - zostało ono podjęte 6 maja 2024 roku. Obecnie prowadzi je Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. - Z uwagi na nowe ustalenia została podjęła decyzja o podjęciu śledztwa - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Chodzi m.in. o prześledzenie danych zgromadzonych przez stronę internetową Marszu Niepodległości. Znajduje się tam formularz kontaktowy, przez który osoby zainteresowane dołączeniem do straży MN mogą zgłaszać swoją kandydaturę. - Oznacza to, że organizatorzy marszu mogą dysponować danymi, których szukamy. Czynności przeszukania podjęte w środę przez policję w domu pana Roberta Bąkiewicza mają z tym związek - powiedział prok. Woliński. Prokuratura zajmuje się również treścią haseł eksponowanych na transparentach niesionych podczas marszu i skandowanych przez uczestników. - Ponowna ocena materiału sprawy wskazuje na to, że spośród kilkudziesięciu sloganów trzy hasła odpowiadają znamionom przestępstw z art. 119 par. 1 oraz art. 126 a kodeksu karnego - powiedział rzecznik. Według art. 119 par. 1, "kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Drugi przepis dotyczy publicznego nawoływania do popełnienia czynu zabronionego lub publicznego pochwalania popełnienie takiego czynu określonego w przepisach dot. ludobójstwa, udziału w masowym zamachu i dyskryminacji, za co grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. - Pan Robert Bąkiewicz był przesłuchiwany w tej sprawie w charakterze świadka i zeznał, że treść haseł prezentowanych podczas marszu były uzgadniana z przedstawicielami władz państwowych, m.in. kilku ministerstw, Senatu i KPRM. W zasobach tych instytucji nie zachowały się dokumenty potwierdzających takie ustalenia. Chcemy więc je zrekonstruować - powiedział Norbert Woliński. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!