Postępowanie w tej sprawie policja prowadziła od października ubiegłego roku. Podstawą do jego wszczęcia był anonim, w którym "zaniepokojeni funkcjonariusze okręgu koszalińskiego" donosili Ministerstwu Sprawiedliwości o wykroczeniu swojego szefa. Olkowicz powiedział, że wpłacając grzywnę, miał świadomość, że to, co robi, formalnie wyczerpuje znamiona art. 57 Kodeksu wykroczeń, ale społeczna szkodliwość tego czynu, w jego ocenie, jest znikoma. - Starałem się naprawić systemowy błąd całego wymiaru sprawiedliwości. Do więzienia nie może trafić człowiek, który jest chory psychicznie i całkowicie ubezwłasnowolniony. Gdybym nic nie zrobił w tej sprawie, byłbym bezdusznym urzędnikiem. Jestem szczerze wdzięczny Rzecznikowi Praw Obywatelskich za to, co mówi w tej sprawie - dodał Olkowicz. Sąd może wymierzyć dyrektorowi karę, ale może też umorzyć postępowanie ze względu na znikomą społeczną szkodliwość czynu. Trafił do aresztu za kradzież wafelka wartego 99 gr We wrześniu 2013 roku dyrektor Olkowicz uiścił 40 zł grzywny za ubezwłasnowolnionego, chorego psychicznie Arkadiusza K. Mężczyzna znany w Koszalinie jako Elvis, z powodu wykonywania piosenek Presleya, trafił na 5 dni do aresztu za kradzież wafelka wartego 99 gr. Został osadzony, bo nie zapłacił 100 zł grzywny wymierzonej przez sąd, a komornik nie mógł na jej poczet zająć żadnego majątku. Dzięki uiszczeniu grzywny przez dyrektora Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Koszalinie Arkadiusz K. wyszedł z aresztu po trzech dniach. Jak ustaliła policja, Olkowicz, który przyznał się do zapłacenia grzywny, zrobił to nie będąc dla więźnia osobą najbliższą, czym naruszył art. 57 par. 1 Kodeksu wykroczeń. Za taki czym grozi areszt albo grzywna. Pierwszy wniosek o ukaranie został przez jednak sąd cofnięty, gdyż brakowało protokołu z przesłuchania jednego świadka. Sprawę dyrektora Olkowicza oraz kwestię osadzenia w areszcie ubezwłasnowolnionego, chorego psychicznie, mężczyzny zbada Rzecznik Praw Obywatelskich. Jak poinformowała Katarzyna Kaleta-Sennik z Wydziału Komunikacji Społecznej Biura RPO, rzecznik podjął z urzędu opisaną w mediach sprawę i zwróci się z prośbą do sądu o nadesłanie akt oraz o niezbędne informacje do komendanta wojewódzkiego policji.