Policja reaguje na fałszywe doniesienia. "Stanowczo dementujemy"
Policja nie cofnie zgód na przeniesienie do innej jednostki policjantom z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II, którzy będą przebywać na zwolnieniach lekarskich - przekazała w czwartek warszawska policja, stanowczo dementując krążące w sieci plotki. "Nie ma mowy o żadnym represjonowaniu policjantów będących na L4" - zapewniono w komunikacie. Fala zwolnień lekarskich wśród mundurowych ma być ich formą protestu.
O licznych zwolnieniach lekarskich wśród funkcjonariuszy policji informowała we wtorek "Rzeczpospolita". Dziennik przekazał, że w ramach akcji "Lucyna", zwanej "psią grypą" nieobecnych w pracy ma być ok. 10 tys. policjantów, którzy powołują się na stan zdrowia. Ma to być forma policyjnego protestu.
W odpowiedzi na te doniesienia, tego samego dnia Komenda Główna Policji przekazała, że od 30 października do 5 listopada, czyli w okresie wzmożonych działań policji podczas długiego weekendu, liczba policjantów przebywających na zwolnieniu lekarskim wzrosła o niespełna 3 900.
Policja podkreśliła, że ze względu na działalność obcych wywiadów nie może ujawnić dokładnej liczby funkcjonariuszy przebywających poza służbą.
Protest funkcjonariuszy, idą na L4. Policja dementuje plotki
W czwartek policja wydała kolejne oświadczenie za pośrednictwem mediów społecznościowych, odnosząc się w nim do przypadków dezinformacji związanych z akcją.
"W związku z nieprawdziwym wpisem, który pojawił się na profilu 'Mundurowi Dziękują Rządowi', stanowczo dementujemy informację o rzekomym cofaniu zgód na przeniesienie do innej jednostki policjantom z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II, którzy będą przebywać na zwolnieniach lekarskich" - czytamy we wpisie na platformie X.
W tekście podkreślono, że "nie ma także mowy o jakimkolwiek represjonowaniu przez przełożonych policjantów będących na L4".
Akcja "Lucyna" w służbach. Liczba funkcjonariuszy na L4 nie do oszacowania
Jak wcześniej wyjaśnił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jacek Łukasik, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności, policjanci robią badania profilaktyczne, "a lekarz ocenia, czy ktoś jest chory i czy powinien dostać zwolnienie".
Absencja wynikająca z protestu ma dotyczyć północy i południa kraju. "Jednak rzeczywistej skali akcji nie sposób ustalić - Komenda Główna Policji przyjęła zasadę niepodawania, ile osób ostatnio poszło na L4" - podał dziennik.
Rzeczniczka KGP Katarzyna Nowak zapewnia, że "ciągłość służby jest zachowana", "protesty nie zagrożą bezpieczeństwu".
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP