Rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek mówi, że sprawcy zajść wokół rosyjskiej placówki są najprawdopodobniej w rękach funkcjonariuszy. Jeden z nich jest podejrzewany o podpalenie kabiny wartowniczej, dwóch pozostałych mogli rzucać różnymi przedmiotami na teren ambasady, które mogły zniszczyć mienie placówki.Zatrzymany jest też mężczyzna, który najprawdopodobniej podpalił tęczę na Placu Zbawiciela.Mariusz Mrozek powiedział, że ciągle trwają poszukiwania osób odpowiedzialnych za wczorajsze zamieszki. Przeglądane są nagrania z monitoringu, z kamer telewizyjnych, a także filmy udostępnione w internecie. Policjanci mówią, że w zamieszkach uczestniczyło kilkaset osób, więc będą dążyć do tego, aby wszystkich schwytać. Mariusz Mrozek powiedział, że policjanci już analizują wczorajsze zajścia. Na pewno będą z tego wyciągane wnioski na przyszłość. Rzecznik zwraca jednak uwagę, że organizator deklarował, że zapewni bezpieczny przebieg marszu. Policjanci mieli wskazywać miejsca, gdzie Straż Marszu powinna zachować szczególną czujność. Służby organizatorów jednak nie udało się ich upilnować. Marsz został rozwiązany na wniosek policji po atakach wandali. Takich incydentów było w czasie trwania Marszu Niepodległości kilkanaście. Zaatakowano też policjantów z zespołu antykonfliktowego, którzy nie byli uzbrojeni.