Wśród zatrzymanych nie ma nikogo, kto jest określany jako "obrońca kościoła". Rzecznik przyznał, że było kilka incydentów. Szczególnie na początku protestu na placu Zamkowym oraz później na rondzie de Gaulle’a. Tam była konieczność interwencji policjantów - powiedział. - Stąd dynamiczne działania zwartych pododdziałów policji. Prawie wszyscy zatrzymani to osoby związane ze środowiskiem pseudokibiców. Mają inne cele niż tylko protestowanie. Dlatego konieczność naszych działań - mówił rzecznik. Jak przyznał, liczba osób zatrzymanych (mieli przy sobie m.in. pałki, petardy i gaz obezwładniający) może się zwiększać. - Policja jest na protestach, aby zapewnić bezpieczeństwo - zapewnił rzecznik. Przypomnijmy, podczas piątkowego "Marszu Na Warszawę" doszło do prowokacji i ataków m.in. w rejonie ronda de Gaulle’a, ul. Nowy Świat i na placu Zamkowym. Protestujących atakowały agresywne grupy młodych mężczyzn ubranych na czarno. Napastnicy rzucali w kierunku tłumu race i niebezpieczne przedmioty. Doszło także do przepychanek i pobić. Uczestnicy demonstracji wyruszyli z trzech miejsc: placu Zamkowego, placu Zawiszy i spod Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, udając się do ronda Dmowskiego w centrum stolicy. Stamtąd tłum ruszył na Żoliborz, gdzie znajduje się dom wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Według rzeczniczki stołecznego ratusza Karoliny Gałeckiej w piątek około godz. 21 na warszawskich ulicach protestowało 100 tysięcy osób.