Lekarze ze Szpitala Bielańskiego nie pozwolili na przewiezenie dziennikarza do więziennego szpitala na warszawskim Mokotowie. S., znany dziennikarz, któremu prokuratura postawiła zarzuty korupcyjne, trafił do szpitala wczoraj po tym, jak w żoliborskim kościele św. Stanisława Kostki próbował popełnić samobójstwo. Policja otrzymała już z sądu nakaz osadzenia go w areszcie. Zgodę na to musi jednak wyrazić lekarze. Ponieważ dziś na oddziale nie było ordynatora, jego podwładni bali się wyrazić zgodę na transport do aresztu, na terenie którego znajduje się szpital. Obecnie policjanci pilnują S. przed drzwiami sali, na której jest hospitalizowany. Decyzja o przewiezieniu go do aresztu może jednak zapaść już jutro. - Policjanci zostaną w szpitalu do czasu, kiedy będzie zgoda na przewiezienie Wojciecha S. do aresztu. Jeśli będzie taka potrzeba, transport może się odbyć karetką pogotowia - potwierdza serwisowi tvp.info Marcin Szyndler z warszawskiej policji. Wojciech Małek, rzecznik warszawskiego sądu okręgowego, twierdzi, że skoro z sądu wysłano już faks z nakazem aresztowania, policja powinna niezwłocznie dokonać zatrzymania. - Jeżeli podejrzany przebywa w szpitalu, lekarz może podjąć decyzję o przewiezieniu go do aresztu, w którym jest szpital, jak choćby na warszawskim Mokotowie - dodaje Małek.