Pod Sejmem od środy odbywała się demonstracja przeciw zmianom w sądownictwie - zorganizowana m.in. przez Obywateli RP, Ogólnopolski <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ogolnopolski-strajk-kobiet-osk,gsbi,47" title="Strajk Kobiet" target="_blank">Strajk Kobiet</a> i Komitet Obrony Demokracji. Podczas piątkowego protestu doszło do przepychanek manifestantów z policjantami. Policja zatrzymała wtedy cztery osoby. W niedzielę poseł Nowoczesnej Piotr Misiło zapowiedział, że złoży w poniedziałek do Prokuratury Rejonowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy, którzy w piątek zatrzymali Dawida Winiarskiego i Piotra Adamczyka. "Przestępstwo według nas popełnili policjanci, którymi kieruje <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joachim-brudzinski,gsbi,1392" title="Joachim Brudziński" target="_blank">Joachim Brudziński</a>, kolega <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniewa Ziobro" target="_blank">Zbigniewa Ziobro</a> z PiS-u" - mówił Misiło. Adwokat <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a>, reprezentujący obu zatrzymanych, przekonywał, że nie popełnili żadnego przestępstwa, a mimo to zostali zatrzymani. "Oni zostali pobici" - dowodził. Jak powiedział, zawiadomienie dotyczy możliwości popełnienia dwóch przestępstw przez funkcjonariuszy: przekroczenia uprawnień przez policjantów i spowodowania uszczerbku na zdrowiu, przekraczającego siedem dni w przypadku Winiarskiego i Adamczyka. W niedzielę po południu Policja poinformowała na Twitterze, że "Dawid W. po usłyszeniu zarzutów naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego opuścił komisariat Policji w takim samym stanie jak został tam wcześniej dowieziony". "Bez gorsetu i bandaży, za to z swobodnym dostępem do adwokata" - podkreślono. Do wpisu został dołączony także krótki film, na którym widać samodzielnie wychodzącego z komisariatu uśmiechniętego Dawida W. Briefingowi Misiły przysłuchiwał się rzecznik KSP kom. Sylwester Marczak. Jak mówił dziennikarzom, ze strony policji "jest pełna transparentność" w kwestii tego, co się działo w ostatnich dniach przed Sejmem. Podkreślił, że policjanci w ostatnich dniach reagowali tylko na łamanie prawa, stosując środki przymusu bezpośredniego. Dopytywany o powód zatrzymania czterech osób w czasie piątkowej manifestacji, powiedział, że szarpały one policjantów, rzucały w nich przedmiotami i, w jednym przypadku, doszło do uderzenia funkcjonariusza megafonem w twarz. "Nie wskazujemy personalnie żadnej osoby, która na swoim koncie może mieć zarzut z naruszeniem nietykalności i nie wskazujemy, że jest to konkretnie z imienia i nazwiska dana osoba" - zaznaczył. Pytany o obrażenia części demonstrantów Marczak stwierdził, że czasami w czasie protestów mają miejsce "sytuacje dynamiczne". "Osoba, która stawia czynny, bierny opór, rzuca się policjantom, wtedy może dojść do tych obrażeń" - mówił. W ocenie Marczaka działanie policjantów przed Sejmem było adekwatne do sytuacji.