Autor komentarza Lubosz Palata zwraca uwagę na sposób, w jaki negocjacje z Amerykanami prowadziły władze czeskie i polskie, a także jak zmienił się ton rozmów po zmianie rządu w Polsce. Palata obwinia Pragę o wyrażenie bez targów zgody na instalację w Czechach radaru będącego elementem tarczy. Za twarde negocjacje publicysta chwali ekipę Donalda Tuska. Komentator "Lidovych novin" przypomina także, że zarówno w Polsce jak i w USA pojawiały się głosy, które oskarżały polskiego premiera o celowe przedłużanie negocjacji i niechęć do całego przedsięwzięcia. "Wynik wizyty Tuska w USA wskazuje jednak na to, że szef polskiego rządu chce tarczy w Polsce, o ile Amerykanie dobrze za nią zapłacą uzbrojeniem dla polskiej armii. A (prezydent USA) George W. Bush w poniedziałek publicznie i osobiście przyrzekł, że zapłacą" - podkreśla. "Polacy (...) gdy się w końcu z Amerykanami porozumieją, dostaną za to broń, która z polskiego wojska zrobi najlepiej wyposażoną armię w całej postkomunistycznej Europie. A co dostaniemy my, Czesi? Nic" - pisze z żalem autor. Zdaniem Palaty "sukces albo nadzieja Tuska na sukces" obnaża największą słabość obecnych władz Czech wobec amerykańskiej tarczy. Czeski rząd - według niego - nie może pozbyć się podstawowego problemu, na który on sam nie ma i nie będzie miał odpowiedzi: "Co z tego będzie mieć Republika Czeska, że na jej terytorium stanie amerykański radar?". Publicysta wskazuje, że w obu krajach blisko dwie trzecie obywateli sprzeciwia się budowie tarczy. "Jeśli jednak Tuskowi uda się dociągnąć twarde negocjacje do pomyślnego końca, opór Polaków może spaść, o co - jak się wydaje - w całym tym +handlu+ może chodzić" - zauważa. "Rząd (Mirka) Topolanka zachowuje się tak, jakby go w ogóle ten problem nie interesował. Przecież już ludowi wytłumaczył, że radar nie szkodzi zdrowiu i zestrzeliwanie irańskich rakiet lecących na USA jest dobre. Boję się jednak, że Czechom to nie wystarczy. Odpowiedź "Amerykanie nam nic za radar nie dali, bo nic nie chcieliśmy - wygląda sensowniej, choć trochę głupio" - konkluduje publicysta "Lidovych novin".