Oficjalnie podkreślają, że ruch to inicjatywa oddolna, a partia nie jest zaangażowana w jego powstanie. 10 grudnia, jak co miesiąc, przedstawiciele PiS złożą kwiaty przed Pałacem Prezydenckim i będą uczestniczyć w mszy świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia. Później część z nich ma wziąć udział w inauguracji ruchu społecznego. Politycy PiS, z którymi rozmawiała PAP, nie chcieli jednak zdradzić ani nazwy ruchu, ani tego, jakie miałby mieć cele. Oficjalnie posłowie PiS twierdzą, że nie angażują się w tworzenie ruchu społecznego. Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że PiS nie planuje powoływania ruchów społecznych. Dodał jednak, że "są obywatele, którzy organizują się wokół tego solidaryzmu społecznego, jaki został wywołany po katastrofie smoleńskiej, po 10 kwietnia". Poseł PiS Jarosław Zieliński powiedział zaś, że w wielu miejscach w Polsce są osoby, które działały w czasie kampanii prezydenckiej w komitetach poparcia Jarosława Kaczyńskiego i chcą nadal aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym. Jak zaznaczył, osoby te prosiły o umożliwienie im wzajemnego kontaktu. - To jest po prostu pomysł, by spotkać się i porozmawiać, ale on wyszedł jako zapotrzebowanie ze strony tych osób, które chcą współdziałać z innymi i szukają najlepszej drogi do realizacji swoich chęci, jeśli chodzi o aktywność społeczną - podkreślił Zieliński. 4 lipca Jarosław Kaczyński, wspominając prezydenta Lecha Kaczyńskiego i inne ofiary katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia, podkreślił, że to z "ich męczeńskiej śmierci wyrósł ruch", który doprowadził do jego wyniku w wyborach prezydenckich. Informację o tym, że ruch odwołujący się do poparcia, jakie Jarosław Kaczyński otrzymał w wyborach prezydenckich, mógłby powstać 10 grudnia, podał w środę wieczorem tygodnik "Wprost" na swojej stronie internetowej.