Postępowanie w tej sprawie prowadziła warszawska prokuratura okręgowa. - Śledczy nie znaleźli jednak podstaw, aby dalej prowadzić sprawę - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej prokurator Przemysław Nowak. W trakcie postępowania ustalono, że telefonu należącego do prezydenta nikt nie używał. - Połączenia wychodzące, które wykazał billing, były połączeniami wykonanymi automatycznie przez operatora sieci komórkowej w odpowiedzi na połączenia przychodzące z Polski, gdy aparat był wyłączony - wyjaśnił Przemysław Nowak. - W billingu połączenia te były oznaczone, jako połączenia wychodzące z telefonu należącego do prezydenta Kaczyńskiego. W rzeczywistości jednak nikt z aparatu nie korzystał - dodał prokurator Nowak. Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego - mecenas Piotr Pszczółkowski, który od początku mocno angażował się w śledztwo w tej sprawie uważa, że prokuratura za szybko podjęła decyzję o umorzeniu. Mecenas Pszczółkowski nie wyklucza, że złoży zażalenie na decyzję o umorzeniu. Postępowanie, jakie prowadziła stołeczna prokuratura, dotyczyło połączeń, jakie wykonano 10 i 11 kwietnia 2010 roku z telefonu, którego używał Lech Kaczyński. Połączenia wykonane w dniu katastrofy nastąpiły o godzinie 12:46 a potem o 16:24. Z kolei 11 kwietnia billing pokazał połączenie, które wykonano o godzinie 12:18. Agnieszka Drążkiewicz