- Postawę wobec władz i działań reżimu stanu wojennego demonstrowano powszechnie, natomiast to, że nie było narodowego powstania - które niektórzy sobie wyobrażali jako nieuchronne - było racjonalne - powiedział Olszewski w radiowej Trójce. Były premier, pytany o to, jak po 25 latach ocenia Polskę, powiedział, że "po bardzo długiej przerwie orientacja solidarnościowa uzyskała wreszcie realny wpływ na rozwój wydarzeń w kraju". Podkreślił jednocześnie, że patrzy na to w kontekście obrad Okrągłego Stołu w 1989 r. - To nasze zwycięstwo przygotowywała druga strona. W znacznej mierze było ono w jakiś sposób zainscenizowane - powiedział. - Struktury ustrojowe , struktury wpływu grup, które przygotowywały tę całą operację, nie tylko nie zostały zniesione, ale przeciwnie - one w jakiś sposób adaptowały się bardzo zręcznie do nowego układu i w połowie lat 90. przejęły w swoje ręce wpływ na to, co się działo w III RP - tłumaczył były premier. Zobacz nasz raport specjalny: 25 lat później - rocznica stanu wojennego Według niego, w trakcie obrad autonomia po stronie solidarnościowej była ograniczona. - Punktem wyjścia była, jak wiadomo, umowa Okrągłego Stołu zawarta między grupą prominentów PRL i w pewien sposób "wybraną" przez tamtego partnera grupą po naszej stronie - mówił . Jak dodał, umowa dawała drugiej stronie "już na starcie" zdecydowaną przewagę i "ta umowa była przez wiele lat starannie dotrzymywana". - Próby jej zerwania były solidarnie, przez obie strony Okrągłego Stołu, zwalczane. Rezultat obserwujemy po 17 latach" - mówił. Według byłego premiera, można mieć wątpliwości co do tego, czy ludzie, którzy po stronie "S" podpisywali porozumienie, mieli - jak mówił - "taką świadomość skutków, jaką my dzisiaj mamy". Jednak, jak zaznaczył, "musieli się na to jakoś godzić". - Mam poczucie, że nie dorośliśmy do tego zadania wtedy - dodał Olszewski.