Gdy nowe przepisy wchodziły w życie wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki zwracał uwagę, że niania jest najdroższą i najmniej popularną formą opieki nad dziećmi do lat trzech. "Państwo powinno działać na rzecz rozwoju dostępności instytucji opieki nad dziećmi w wieku do lat trzech, a zatem także żłobków, klubów dziecięcych, dziennych opiekunów. Jest to działanie bardziej efektywne z punktu widzenia budżetu państwa, ale również służy znacznie większej liczbie rodziców" - mówił Zieleniecki. Wpływ rządowych programów Socjolog z Uniwersytetu SWPS dr Paula Pustułka oceniła, że na spadek zatrudnienia niań ma wpływ kilka czynników. Wskazała m.in. na wprowadzenie w 2016 r. programu "Rodzina 500 plus", który - jej zdaniem - sprawia, że Polki decydują się też na drugie i kolejne dzieci, a co za tym idzie - później wracają do pracy lub zupełnie znikają z rynku pracy. Zdaniem ekspertki, wpływ na zatrudnianie niań może mieć m.in. nałożony na gminy obowiązek zapewnienia miejsc w instytucjach przedszkolnych kilkulatkom. "Nie bez znaczenia jest też wzrost liczby prywatnych żłobków i klubów oraz podnoszenie jakości żłobków publicznych. W Polsce dzieje się to m.in. dzięki programowi 'Maluch plus', który wspiera rozwój instytucji opieki nad najmłodszymi dziećmi - żłobków, klubów dziecięcych i dziennych opiekunów" - podkreśliła. Ponadto, jak zwróciła uwagę, korzystanie z usług niań nie jest popularną formą opieki nad dziećmi. "W Polsce panuje dość silne przekonanie, że jednak małe dziecko powinno być z matką. Nikogo nie dziwi - zwłaszcza w obliczu polityki prorodzinnej rządu - że matki zostają w domu, jeśli nie mają ekonomicznego impulsu, by podjąć pracę" - powiedziała. "Nie myśli się długofalowo - np. w odniesieniu do świadczeń emerytalnych - o skutkach długiego pozostawania kobiet poza rynkiem pracy" - dodała. Niskie zaufanie i dług międzypokoleniowy Jak zaznaczyła Pustułka, do świadomości społecznej przedostają się tylko negatywne doświadczenia czy doniesienia o opiece oferowanej przez nianie. "Nie mówi się o przykładach, kiedy taka forma bardzo dobrze funkcjonuje. W mediach czytamy raczej o skandalach i aferach. Przykładowo pokazywane są sytuacje, kiedy rodzice zamontowali ukrytą kamerę i wyszło na to, że niania pali papierosy przy dziecku" - powiedziała. "Można spojrzeć np. na badania dotyczące funkcjonowania programu au pair na świecie, czyli pomocy młodych osób m.in. w opiece nad dziećmi. Polki korzystają z tych programów w innych krajach, natomiast do Polski np. studentki z Ukrainy czy Białorusi nie przyjeżdżają. Rynek nie istnieje, bo nie ma dostatecznego przyzwolenia społecznego na delegowanie opieki nawet wykwalifikowanym migrantkom" - oceniła. Ekspertka stwierdziła, że w naszym kraju wciąż funkcjonuje model opieki międzypokoleniowej, zgodnie z którym z dziećmi zostają osoby bliskie, najczęściej babcie. "Zwykle nie jest to w żaden sposób formalizowane i wynika z tzw. długu międzypokoleniowego - dzisiejsze młode matki pamiętają, że zajmowały się nimi babcie i oczekują podobnego wsparcia od swoich mam. Taki model jest szczególnie mocno reprodukowany w mniejszych ośrodkach miejskich i na wsi" - powiedziała. Polskie nianie w liczbach Najwięcej zatrudnionych opiekunów do dzieci to Polacy (7,8 tys.). Pozostałe narodowości stanowią łącznie jedynie 267 osób. W największej liczbie są to: Ukraińcy (217), Filipińczycy (12), Rosjanie (10) oraz Białorusini (7). W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku najwięcej niań zatrudniono w woj. mazowieckim - 1598 osób. Ta forma opieki jest popularna także w woj. małopolskim (988 niań), wielkopolskim (810), zachodniopomorskim (767) i dolnośląskim (730). Najmniej niań jest ubezpieczonych w woj. opolskim (71), lubuskim (93) i świętokrzyskim (99).