"W pewien sposób historyczna sekwencja nie mogła być lepsza - pisze Ash. - Gdy tylko Polska znalazła się bezpiecznie w UE i NATO, swoją szansę w rządzie dostała ksenofobiczna, prowincjonalna, patrząca wstecz, germanofobiczna tendencja, obecna w polskim społeczeństwie. W ciągu dwóch lat powstaje chaos. Po czym wyraźna większość wyborców decyduje w uczciwych i wolnych wyborach, że nie jest to taka Polska, w jakiej chcą żyć, ani twarz, którą chcieliby pokazać reszcie świata". W ocenie publicysty, Lech i Jarosław Kaczyńscy odpowiadają za osłabienie już słabego państwa, "targanego przez kolesiostwo i korupcję". - Obiecali silniejsze, czystsze państwo, a oddali nawet słabsze i bardziej zdemoralizowane - podkreśla Ash. Jego zdaniem nowe władze stają przed zadaniem "stworzenia - po raz pierwszy - dobrego rządu w poszanowaniu prawa". - Nie jestem pewien, czy im się powiedzie - zastrzega Ash. Zaznacza jednak, że jeśli chodzi o politykę zagraniczną, zmiany powinny przyjść łatwiej. - Temu rządowi nadal będzie bliżej do eurosceptycznego końca unijnego spektrum, ale powinien bardziej umiarkowanie forsować swoje narodowe interesy. Nie będzie się kierował anachronicznymi XIX-wiecznymi obawami przed Niemcami. Rola przekornego hamulcowego UE wróci do Wielkiej Brytanii - podsumowuje Ash.