Z sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" wynika, że po roku rządów Lecha Kaczyńskiego jedna trzecia z nas uważa, iż jego prezydentura jest przeciętna - ani zła, ani dobra. Tyle samo osób ocenia ją źle. Jedynie 3 procent odpowiada, że Kaczyński jest prezydentem bardzo dobrym. Publicystka "Rz" Małgorzata Subotić pisze, że przez pierwsze miesiące kadencji trudno było znaleźć w kraju twarde dowody na istnienie prezydenta. Albo urzędował zamknięty w pałacu, albo przebywał za granicą. - Gdzie jest prezydent? - pytała z sarkazmem opozycja. Pierwszą jego poważną krajową inicjatywą było przesłanie do parlamentu projektu ustawy likwidującej Wojskowe Służby Informacyjne. Później wykonał jeszcze jedno posunięcie w tej sprawie: zaproponował Sejmowi, że to on będzie decydował o ujawnieniu nazwisk wojskowych agentów. Ta decyzja nie spotkała się z przychylnością opozycji. - To nie jest zajęcie dla głowy państwa - grzmieli politycy. Trzecią ważną akcją były konsultacje z przeciwnikami i zwolennikami nowej ustawy lustracyjnej. Wyrok był salomonowy - prezydent ustawę podpisał i zapowiedział natychmiastową nowelizację. Częste wyjazdy - szczególnie na początku prezydentury - do Rzymu, Waszyngtonu, Paryża, Niemiec też były zaskoczeniem. Przeciwnicy spodziewali się po Lechu Kaczyńskim nikłej aktywności międzynarodowej. Pierwsze podróże, które przebiegały bez spektakularnych wydarzeń, były tym, co zwykle nowy prezydent powinien robić, czyli zapoznaniem się z zagranicznymi partnerami i dyplomatyczną robotą. Przełom nastąpił w połowie roku, gdy w niemieckim " Tageszeitung" ukazał się artykuł szkalujący rodzinę Kaczyńskich. Prezydent odwołał wówczas udział w szczycie weimarskim. Ostatecznie doszło do niego dopiero w tym miesiącu. Gdy wybuchła afera z artykułem w " TAZ", ministrem spraw zagranicznych była już Anna Fotyga. Objęcie przez nią stanowiska brat prezydenta skomentował krótko: - Odzyskaliśmy MSZ. Rozpoczął się nowy rozdział w polskiej dyplomacji. Jej kierownictwo przeniosło się z rządu do Pałacu Prezydenckiego. Fotyga to zaufany człowiek Kaczyńskiego. Opozycja przekonuje jednak, że to, co robi pani minister, kompromituje Polskę. Zarzuca jej przede wszystkim, że doprowadziła do galopującego pogorszenia stosunków z Niemcami - zaznacza publicystka "Rz".